Po kilkunastu latach śledztwa w sprawie jednego z najgłośniejszych skandali we francuskiej służbie zdrowia ruszył proces w aferze "śmiercionośnego hormonu wzrostu". Ofiarami "terapii" w latach 80. padło co najmniej 110 pacjentów, głównie dzieci. Oskarżonymi w sprawie są m.in. byli przedstawiciele ministerstwa zdrowia, renomowanego Instytutu Pasteura i Szpitalnej Centrali Farmaceutycznej.

Na ławie oskarżonych zasiadło siedmiu lekarzy i farmaceutów. Zarzuca się im "nieumyślne spowodowanie obrażeń i śmierci" oraz "ciężkie oszustwa".

Blisko 2 tysiące dzieci, których rozwój fizyczny, zdaniem lekarzy, był zbyt wolny, poddano we Francji w połowie lat 80. leczeniu naturalnym hormonem wzrostu. Zdecydowano się na to, choć z powodu zbyt dużego ryzyka dla ludzkiego organizmu metoda ta już wcześniej została zakazana w Stanach Zjednoczonych.

Gruczoły produkujące ten hormon pobierane były w kostnicach francuskich szpitali, między innymi od pacjentów zmarłych na ciężkie schorzenia neurologiczne. Ponad setka leczonych w ten sposób dzieci zmarła później na chorobę Creutzfeldta-Jakoba, czyli ludzki odpowiednich choroby szalonych krów.

Sprawa wyszła na jaw w 1991 roku, kiedy zmarł 15-letni Yliassyl - pierwsza ofiara "kuracji" hormonami wzrostu. Dochodzenie ujawniło poważne zakłócenia, oszustwa i zaniedbania w procedurze pobierania, przetwarzania i dystrybucji próbek hormonów.

Rodziny ofiar dostały już po 225 tysięcy euro odszkodowań - żądają jednak ukarania winnych. Oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.

Jak podają paryskie media, we Francji odnotowano ponad połowę światowych przypadków choroby Creutzfeldta-Jakoba, wywołanych kuracją hormonami wzrostu pobieranymi z ludzkich zwłok. Dopiero w 1988 roku tę metodę kuracji hormonalnej zastąpiono hormonami syntetycznymi.

syntetycznymi.