Nie milkną komentarze po wyroku francuskiego sądu w sprawie syna Nicolasa Sarkozy’ego. We Francji nie ma sprawiedliwości! - żali się kierowca, który przegrał proces wytoczony synowi prezydenta. Mężczyzna żądał 4 tys. euro odszkodowania za to, że Jean Sarkozy wjechał skuterem w jego samochód i uciekł z miejsca wypadku. Sędziowie orzekli jednak, że to skarżący ma wypłacić odszkodowanie 22-latkowi.

Poszkodowany kierowca twierdzi, że sfotografował po wypadku telefonem komórkowym tablicę rejestracyjną skutera i okazało się, że należy on do Jeana Sarkozy’ego. Ten ostatni sugeruje, że chodzi o polityczny spisek, bo w momencie wypadku był gdzie indziej, a w czasie ekspertyzy skutera nie odkryto śladów kolizji.

Sędziowie uznali, że nie ma żadnych dowodów na to, że to właśnie 22-letni Sarkozy spowodował wypadek, mimo że policja ani razu syna prezydenta nie przesłuchała. Skarżący ma wypłacić Jeanowi Sarkozy’emu aż 2 tys. euro odszkodowania za bezpodstawne ciąganie go po sądach.

22-letni Jean, student prawa, poszedł w ślady ojca i zaangażował się w politykę. Pełni funkcję przewodniczącego Unii na rzecz Ruchu Ludowego w radzie generalnej departamentu Hauts-de-Seine. Przewodzi także lokalnej UMP w Neuilly-sur-Seine, gdzie Nicolas Sarkozy przez prawie 20 lat był merem.

Jean jest synem prezydenta Francji z pierwszego małżeństwa. We wrześniu ożenił się z Jessicą Sebaoun-Darty, należącą do grona spadkobierców czołowej francuskiej sieci sklepów ze sprzętem elektronicznym.