Francja rozważa możliwość zawieszenia stosowania przepisów układu z Schengen o swobodnym przemieszczaniu się osób wewnątrz UE. Powodem jest coraz większa liczba nielegalnych emigrantów z Tunezji i Libii, którzy trafiają do Francji przez Włochy.

Sprawa nielegalnych przybyszów z Afryki Północnej to jeden z najbardziej drażliwych punktów szczytu francusko-włoskiego, który ma się odbyć w najbliższy wtorek w Rzymie z udziałem premiera Włoch Silvio Berlusconiego i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.

Paryż niedawno wywołał irytację Rzymu, gdy zablokował pociągi jadące z Włoch, aby powstrzymać napływ do Francji tunezyjskich imigrantów. Francuskie władze tłumaczyły, że wstrzymanie kursowania pociągów wynika z chęci zachowania porządku publicznego.

Francję z kolei zirytowało to, że Rzym zdecydował się na wydanie tymczasowych zezwoleń na pobyt (6 miesięcy) ponad 20 tys. Tunezyjczyków, z których wielu chce dołączyć do swoich rodzin i krewnych mieszkających we Francji.

W reakcji na tę decyzję Paryż zobowiązał swoje służby graniczne do szczególnie drobiazgowej kontroli Tunezyjczyków próbujących przekroczyć granicę włosko-francuską. Imigranci muszą dowieść, że mają "wystarczające środki do życia", czyli 62 euro dziennie na osobę, albo połowę tej kwoty w przypadku, gdy mają zapewnione bezpłatne zakwaterowanie.