Francja dzień po wyborach parlamentarnych żyje porażką socjalistów nie tylko w głosowaniu, ale również w życiu prywatnym. Segolene Royal rozstała się ze swoim towarzyszem życia – szefem Partii Socjalistycznej Francois Hollandem.

Od dłuższego czasu komentatorzy zastanawiali się, czy przypadkiem w domu para socjalistycznych liderów nie rzucała w siebie garnkami, bo publicznie obwiniali się wzajemnie za porażkę lewicy najpierw w wyborach prezydenckich, a później parlamentarnych. Okazało się, że wojny na garnki nie było, bo Royal po prostu wyrzuciła swego towarzysza życia z domu.

Francois Holland jest szefem Partii Socjalistycznej, Royal chce być szefową. Komentatorzy są zgodni, że nie ułatwiało to życia pod jednym dachem. Królowa lewicy sugeruje też, że Holland – z którym żyła już od 30 lat bez ślubu, ale z trojgiem dzieci – po prostu ją zdradzał. Wreszcie dowiedzieliśmy się, dlaczego lewica przegrała wybory – z powodu problemów sercowych – ironizuje dziennik „Le Parisien”.

Jak sprawdził korespondent RMF FM Marek Gładysz, książka "Kulisy porażki" Segolene Royal pojutrze trafi do francuskich księgarń.