We francuskich mediach aż huczy od teorii spiskowych po aresztowaniu Dominique'a Strauss-Kahna. Publicyści zastanawiają się, kto i dlaczego mógł zastawić pułapkę na tego polityka, którego piętą achillesową już od dawna były kobiety. Strauss-Kahn jest niewinny i ma alibi na czas, gdy doszło do rzekomej napaści seksualnej na hotelową pokojówkę - twierdzą adwokaci szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Obrońcy Strauss-Kahna podkreślają, że ich klient - zanim doszło do ataku - oddał klucze od pokoju i wraz z córką poszedł na obiad do restauracji. Stamtąd pojechał na lotnisko, gdzie został zatrzymany za próbę gwałtu.

Afera jest tak gigantyczna, że możliwe są tylko dwie hipotezy: albo ten człowiek całkowicie stracił panowanie nad sobą, albo chodzi o spisek polityczny. Już kilka dni wcześniej jego współpracownicy alarmowali, że Pałac Elizejski przygotowuje tajną operację, by go zdyskredytować przed wyborami prezydenckimi - podkreśla w specjalnym programie popularnej informacyjnej stacji telewizyjnej L.C.I szef renomowanego tygodnika "Le Journal du Dimanche" Bruno Jeudi. Przypomina on, że Strauss-Kahn był uważany za faworyta przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Według sondaży mógł bez problemu pokonać Nicolasa Sarkozy'ego.

Człowiek na jego stanowisku nie musi gwałcić pokojówek, by zaspokajać swoje potrzeby. Czy to spisek w łonie Międzynarodowego Funduszu Walutowego - Amerykanie byli niezadowoleni z proeuropejskiej polityki tej organizacji - sugeruje szef innego poczytnego tygodnika "Les Valeurs actuels". Przecież to nie ma sensu. Strauss-Kahn i tak miał odejść z MFW i startować w wyborach we Francji - przerwała wypowiedź komentatora dziennikarka. Końca spekulacji i polemik nie widać.