Francja może być jednym z pięciu krajów Unii Europejskiej, które najbardziej ucierpią na brexicie bez umowy - alarmują paryscy specjaliści. Ponad 30 tysięcy francuskich firm zajmuje się bowiem handlem z Brytyjczykami.

Paryscy eksperci podkreślają, że wartość francuskich wyrobów eksportowanych do Wielkiej Brytanii jest o ponad 15 miliardów euro wyższa, niż wartość produktów importowanych z Wysp Brytyjskich. Na tak zwanym "twardym brexicie" mogą więc - w ramach dwustronnej współpracy - bardziej stracić francuscy niż brytyjscy producenci.

Niektórzy obserwatorzy sugerują więc, że, z tego punktu widzenia, fakt, iż prezydent Emmanuel Macron najpierw stanowczo sprzeciwiał się przedłużeniu brytyjsko - unijnych negocjacji, a później opowiedział się przeciwko renegocjacji umowy, jest dosyć kontrowersyjny. Część obserwatorów sugeruje, że emocjonalna "chęć ukarania niesfornej Wielkiej Brytanii" była dla szefa państwa ważniejsza, niż racjonalna obrona narodowych interesów.

Paryscy komentatorzy sugerują, że kiedy Macron wprowadził się do Pałacu Elizejskiego, marzył, że ocali wewnętrznie skłóconą Unię Europejska. Ponad dwa lata później UE jest jeszcze bardziej podzielona, m.in. z powodu takich kwestii spornych jak masowe przyjmowanie afrykańskich i bliskowschodnich imigrantów. Z powodu brexitu francuskiemu prezydentowi dużo trudniej będzie również budować zapowiadany europejski system obrony, brytyjska armia - obok francuskiej - była najbardziej znaczącą w Unii.

Z drugiej strony, Francja próbuje przyciągnąć na swoje terytorium brytyjskie firmy proponując im m.in. ulgi podatkowe. Na razie jednak - wbrew wcześniejszym przepowiedniom wielu paryskich ekspertów - nie widać masowego przenoszenia przedsiębiorstw z Wielkiej Brytanii do Francji.