Francja chce przyjęcia Rosji do NATO lub stworzenia nowego sojuszu wojskowego z Moskwą. Mamy nadzieję, że w przygotowaniu "terenu" pomoże nam Barack Obama - mówi doradca prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego do spraw NATO i Afganistanu, Pierre Lellouche. Co na to Moskwa?

Przyjęcie Rosji jest konieczne. Zmusi nas do tego twarda rzeczywistość. Widać już, że administracja Obamy zrozumiała, iż musimy pracować ręka w rękę z Rosją, bo mamy z nią wspólne interesy strategiczne, szczególnie w wybuchowym rejonie Afganistanu i Iranu. Mam więc nadzieję, że Moskwa znajdzie się w łonie odnowionego Sojuszu. Do zaakceptowania tego skłonią zachodnich polityków i NATO realia niedalekiej przyszłości - powiedział Pierre Lellouche w wywiadzie, udzielonym paryskiemu korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi, przed rozpoczynającym się szczytem Sojuszu w Strasburgu. Doradca prezydenta Sarkozy'ego zaznacza jednak, że proces pełnego wcielenia Rosji do NATO trwać może kilkanaście lat.

Jak na francuskie plany reaguje Moskwa? Na Kremlu panuje przekonanie, że przystąpienie Rosji do NATO to raczej political fiction, tym bardziej że rosyjscy politycy - jak Władimir Żyrynowski - bardzo często przypominają, że wróg przychodzi z Zachodu. A tandem Miedwiediew-Putin myśli raczej o ograniczeniu roli NATO i wyrugowaniu Ameryki z Europy. Dlatego lansowany jest pomysł utworzenia europejskiej organizacji na wzór ONZ. Taka organizacja może być efektywna. To powinien być pakt uniwersalny - przekonuje prezydent Dmitrij Miedwiediew:

Taka organizacja dałaby równocześnie Rosji decydujący głos w rozwiązywaniu problemów Europy - od bezpieczeństwa po sprawy energetyki.