Przestały działać hamulce aerodynamiczne samolotu, którym podróżował Nicolas Sarkozy - francuskie media ujawniają szczegóły wczorajszej awarii. Prezydent Francji leciał z Paryża do Pamiers w południowo-zachodniej Francji na spotkanie z miejscowymi rolnikami.

Falcon 7X, na którego pokładzie znajdował się prezydent Francji, a także przedstawiciele związków zawodowych rolników, musiał zmienić kurs i wylądować na pobliskim lotnisku w Tuluzie. Z tego powodu Sarkozy spóźnił się na spotkanie z rolnikami. Maszyna pozostała w Tuluzie, gdzie jest naprawiana, a szef państwa wrócił do Paryża zapasowym Falconem 7X.

Pałac Elizejski zapewnia, że awaria nie była groźna. Nicolas Sarkozy miał problemy z Falconami FX m.in. już w maju ubiegłego roku. Zarówno samolot, którym przyleciał na szczyt G8 - czyli grupy ośmiu najbogatszych krajów świata - w Deauville na północy Francji, jak i zapasowy Falcon 7X, zostały "uziemione" na lotnisku przez producenta - koncern Dassault Aviation. Dyrekcja koncernu wyjaśniała wtedy, że wszystkie maszyny tego typu muszą przejść natychmiastową, dodatkową kontrolę w związku z "anomaliami technicznymi" wykrytymi w czasie lądowania niektórych z nich.

Francuski przywódca ma również do dyspozycji Airbusa A330, który kosztował blisko 200 mln euro. Samolot ten jest przeznaczony do prezydenckich lotów na dłuższych trasach. Nadsekwańskie media podkreślają, że Sarkozy lata samolotami dużo częściej niż jego poprzednicy. W ubiegłym roku spędził w powietrzu 1218 godzin, czyli prawie 24 godziny każdego tygodnia.