Na co najmniej ćwierć miliarda euro francuskie spółki ubezpieczeniowe obliczyły wstępnie straty, które poniosą z powodu odszkodowań za spalone samochody, sklepy i budynki. W nocy grupy młodzieży spaliły prawie pół tysiąca samochodów, policja aresztowała 200 osób.

Wcześniej francuskie władze informowały o stopniowym uspokajaniu się fali zamieszek, które trwają od dwóch tygodni.

Spółki ubezpieczeniowe zapowiadają że będą się domagać wsparcia finansowego od państwa, żeby stawić czoła czekającym je wydatkom. Ich zdaniem, zniszczenia byłyby mniejsze gdyby rząd szybciej położył kres zamieszkom. Francuskie władze tłumaczą natomiast, że chciały za wszelką cenę uniknąć rozlewu krwi.

Prezydent Chirac podziękował policji za zachowanie zimnej krwi nawet wtedy, kiedy funkcjonariusze byli sporadycznie ostrzeliwani przez młode gangi. Zasugerował, że dzięki temu, nikt dotąd nie zginął podczas bezpośrednich strać pomiędzy buntownikami i siłami porządkowymi.

Bratnią "pomoc" zaoferował Francuzom Władimir Żyrynowski. Lider rosyjskich nacjonalistów chce wysłać setki rosyjskich kibiców piłkarskich, zaprawionych w ulicznych bojach. Jego zdaniem, zaprowadziliby oni porządek na francuskich przedmieściach w najwyżej dwie doby.