Firma obsługująca system amerykańskich linii alarmowych nr 911, której operator zbagatelizował wiadomość o postrzeleniu profesora Daniela Markela w lipcu 2014 roku, zawarła porozumienie z jego spadkobiercami i zapłaci im 40 tys. dol. odszkodowania. Firma wyraziła też ubolewanie z powodu "humanitarnych i technicznych błędów", jakich dopuścił się operator linii 911, gdy sąsiad profesora Daniela Markela próbował nakłonić go do udzielenia pomocy rannemu wykładowcy prawa.

Firma obsługująca system amerykańskich linii alarmowych nr 911, której operator zbagatelizował wiadomość o postrzeleniu profesora Daniela Markela w lipcu 2014 roku, zawarła porozumienie z jego spadkobiercami i zapłaci im 40 tys. dol. odszkodowania. Firma wyraziła też ubolewanie z powodu "humanitarnych i technicznych błędów", jakich dopuścił się operator linii 911, gdy sąsiad profesora Daniela Markela próbował nakłonić go do udzielenia pomocy rannemu wykładowcy prawa.
/Zdj. ilustracyjne /Archiwum RMF FM

Operator uznał wiadomość o postrzeleniu profesora Markela za wychodzącą poza zakres spraw w przypadku, których miałby obowiązek reagować. Nie zawiadomił też policji o incydencie. Nieudzielenie w porę pomocy lekarskiej sprawiło, że wykładowca Państwowego Uniwersytetu Florydy zmarł z powodu wykrwawienia.

Zgodnie z amerykańskimi regulacjami i dobrym obyczajem pod nr 911 dzwoni się tylko w poważnych sytuacjach zagrażających życiu. Dzwonienie pod 911 z nieodpowiednich przyczyn może spowodować, że ktoś inny nie uzyska potrzebnej pomocy - podkreśla w swych materiałach promocyjnych firma odpowiadająca za zintegrowany system telefonów alarmowych. Niektóre rozmowy są z góry "dyskwalifikowane", jako nieistotne. Tak właśnie stało się z zawiadomieniem o postrzeleniu Markela.

Odszkodowanie, o którego wypłaceniu zadecydowano w porozumieniu o polubownym uregulowaniu sporu w Tallahassee na Florydzie zostanie wypłacone dwóm niepełnoletnim synom profesora.

Zabójcy Markela - Sigfredo Garcia i Luis Rivera, którzy przybyli do Tallahassee specjalnie, by zabić profesora, oczekują w areszcie na rozprawę sądową, która odbędzie się w listopadzie. Oskarżyciel żąda dla nich kary śmierci.

Początkowo zakładano, że Markel padł ofiarą zabójstwa na zlecenie. Za morderstwem miała stać jego była żona. Ostatecznie jednak oczyszczono ją z zarzutów. 

(j.)