Francuzi masowo protestują przeciwko perspektywie możliwej islamizacji ich ojczyzny. Tak sławny francuski filozof Alain Finkielkraut - w rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem - komentuje ustawiające się dzisiaj przed kioskami w całym kraju kolejki milionów ludzi, którzy chcą kupić nowy numer tygodnika "Charlie Hebdo" z karykaturą Mahometa na okładce.

Finkielkraut zauważa, że z powodu politycznej poprawności głośne mówienie we Francji o groźbie islamizacji tego kraju, w którym żyje już siedem milionów muzułmanów, natychmiast nazywane jest islamofobią albo rasizmem. Kupując masowo nowy numer "Charlie Hebdo" ludzie chcą więc podkreślić, że nie zgadzają się na narzucanie przez radykalnych muzułmanów reszcie społeczeństwa religijnych zakazów - takich jak zakaz rysowania Mohameta. Francuzi nie protestują - moim zdaniem - generalnie przeciwko islamowi, tylko przeciwko radykalnym muzułmanom, których jest we Francji coraz więcej. Chcą, by ogólnokrajowe organizacje islamskie zdecydowanie opowiedziały się za poszanowaniem wolności wypowiedzi. Jestem jednak pesymistą, bo w szkołach wielu uczniów z muzułmańskich rodzin odmówiło udziału w minucie ciszy ku pamięci ofiar terrorystycznych ataków - podkreśla znany myśliciel.

Filozof wyraża nadzieję, że po szoku wywołanym serią ataków islamskich terrorystów Francja wyjdzie z okresu "politycznie poprawnego myślowego chaosu". Według niego, jego rodacy odzyskują świadomość, że są narodem, który musi bronić własnych wartości. Finkielkraut sugeruje, że wielu Francuzów bało się dotąd mówić o swojej tożsamości narodowej, żeby uniknąć oskarżeń o szerzenie nacjonalizmu. Nagle zdali sobie jednak sprawę z tego, że fundamenty francuskiej republiki są coraz bardziej zagrożone.

Są francuskie sztuki teatralne, takie jak "Fanatyzm, czyli Mahomet" Voltaire’a, których nikt nie odważał się już wystawiać. Nauczyciele nie chcieli omawiać z uczniami niektórych dzieł francuskiej literatury. Wszyscy bali się bowiem, że zranią niejasną dla mnie nadwrażliwość imigrantów z krajów muzułmańskich, ich dzieci lub wnuków. Teraz wielu Francuzów uświadomiło sobie, że muszą bardziej odważnie bronić wartości, w które sami wierzą - twierdzi Alain Finkielkraut.

(bs)