​Nie popełniono błędów podczas ratowania życia greckiego europosła Georgiosa Papastamkosa - to ustalenia po wewnętrznym dochodzeniu przeprowadzonym w Parlamencie Europejskim. 58-letni polityk zasłabł w ostatnią środę, gdy przewodniczył obradom izby. Europosłowie mają jednak wątpliwości, czy udzielono mu pomocy wystarczająco szybko.

Wielu kolegów Papastamkosa z parlamentarnych ław jest wstrząśniętych tym, co się wydarzyło. Europoseł Bogusław Sonik ujawnił, że karetka pogotowia przyjechała do potrzebującego pomocy polityka dopiero po 50 minutach. Na początku greckiego posła ratowali inni deputowani, którzy byli lekarzami.

Jak wyjaśnił Sonik, powołano specjalną komisję do zbadania czy Parlament Europejski jest przygotowany na takie sytuacje. Naciskamy, aby działał numer "112", a sami mamy problemy, aby pomoc przyszła na czas - mówił w Brukseli.

Rzecznik europarlamentu Jaume Duch zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Przyznaje jednak, że trzeba będzie skrócić czas głosowań, które w przypadku około tysiąca poprawek trwają kilka godzin bez przerwy. Tak było w tym przypadku. W pewnym momencie Papastamkos poprosił o przerwę ze względów prywatnych, wstał i po kilku krokach upadł. Obecnie jest już po operacji. Jego stan jest ciężki.