Liderzy pięciu grup w Parlamencie Europejskim chcą, by jego szef Antonio Tajani "wysłał jasny sygnał" w imieniu PE do polskiego prezydenta, rządu i parlamentu, że przyjęcie zmian odnoszących się do wymiaru sprawiedliwości spotka się z "konsekwencjami". PiS zwraca uwagę, że obszar wymiaru sprawiedliwości należy do wyłącznych kompetencji państw członkowskich, a rozwiązania, jakie proponuje się w naszym kraju, funkcjonują już w wielu innych państwach unijnych.

Liderzy pięciu grup w Parlamencie Europejskim chcą, by jego szef Antonio Tajani "wysłał jasny sygnał" w imieniu PE do polskiego prezydenta, rządu i parlamentu, że przyjęcie zmian odnoszących się do wymiaru sprawiedliwości spotka się z "konsekwencjami". PiS zwraca uwagę, że obszar wymiaru sprawiedliwości należy do wyłącznych kompetencji państw członkowskich, a rozwiązania, jakie proponuje się w naszym kraju, funkcjonują już w wielu innych państwach unijnych.
Parlament Europejski. Zdjęcie ilustracyjne /Patrick Seeger /PAP/EPA

Zdecydowany apel w Parlamencie Europejskim

Przed rozpoczęciem nadchodzącego posiedzenia Sejmu musimy jasno oświadczyć, że przyjęcie tych regulacji (dotyczących zmian w wymiarze sprawiedliwości - PAP) będzie miało swoje konsekwencje, jako że prawa te nie są zgodne z unijnymi traktatami i członkostwem w UE" - napisali szefowie grup politycznych w PE.

Chcą też wystąpienia do prezydenta Andrzeja Dudy, aby ten nie podpisywał przyjętych już przez parlament ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o ustroju sądów powszechnych. Twierdzą, że regulacje te znacznie osłabiają niezależność i bezstronność polskiego wymiaru sprawiedliwości. 

Europosłowie przypominają również o złożonym w ubiegłym tygodniu projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym, który przewiduje, że sędziowie SN, powołani na podstawie dotychczasowych przepisów, przejdą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości.

"To nie tylko jest złamanie polskiej konstytucji, ale też jest przeciwne fundamentalnym zasadom traktatów UE. Co gorsza, Sąd Najwyższy jest również instancją oceniającą ważność wyborów, wyżej wspomniane środki będą więc nie tylko oznaczać, że rządy prawa są zniesione w Polsce, ale również że nie można zagwarantować demokratycznych wyborów" - czytamy w piśmie.

Liderzy pięciu frakcji wezwali również Komisję Europejską do działania w tej sprawie i jasnego wskazania, jakie będą konsekwencje przyjęcia tych przepisów. Poprosili też Tajaniego, by ten zwrócił się do KE o wezwanie Komisji Weneckiej do pilnej oceny polskich regulacji. "Chcielibyśmy, aby takie działanie odbyło się przed wrześniem" - zaznaczono w piśmie.

Czarnecki: To typowe dla wakacji szukanie potwora z Loch Ness

Europoseł PiS Ryszard Czarnecki uważa, że sygnatariusze pisma powinni najpierw zapoznać się z polskimi propozycjami, a dopiero później wypowiadać się na ich temat.

Zdaje się, że ci państwo nie zadali sobie trudu, żeby przeczytać, co jest w naszych propozycjach. Gdyby przeczytali, to by się okazało, że jest tam szereg rozwiązań, które są stosowane w prawodawstwie Niemiec, Holandii, Hiszpanii i innych krajów UE i to nie wzbudza żadnych kontrowersji - powiedział PAP polityk.

Zwrócił uwagę, że również w części krajów UE władze mają wpływ na wybór sędziów, podobnie zresztą jest w USA, gdzie cały skład Sądu Najwyższego jest powoływany przez prezydenta tego kraju.

Czarnecki zaznaczył, że obszar wymiaru sprawiedliwości należy do wyłącznych kompetencji państw członkowskich. Byłoby dobrze, gdyby szefowie frakcji w PE przypomnieli sobie, co wchodzi w kompetencje Unii, a co należy do krajów tworzących UE, bo okaże się, że nie odrobili zadania domowego - ocenił eurodeputowany. Jego zdaniem pismo szefów frakcji to "typowe dla wakacji szukanie potwora z Loch Ness".

Pod listem do Tajaniego podpisali się: szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber, lider Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w PE Gianni Pitella, przewodniczący liberałów Guy Verhofstadt, szefowa Konfederacyjnej Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej Gabi Zimmer oraz współprzewodniczący Zielonych Ska Keller i Philippe Lamberts. Ugrupowania te skupiają zdecydowaną większość europosłów w PE.

(ph)