Były butne zapowiedzi, ale europejski protest przeciwko rosnącym cenom paliw, żywości czy usług przebiega spokojnie. W Wielkiej Brytanii skończyło się na niewielkich manifestacjach; także Włosi bardzo cicho mówią swoje „nie” drożyźnie.

W Wielkiej Brytanii grupki protestujących demonstrowały dziś przed rafineriami i magazynami paliwa. Ale na tych niewielkich manifestacjach na razie się skończyło. Brytyjczycy obawiają się jednak powtórki sprzed pięciu lat, kiedy podobne blokady rafinerii wywołały prawdziwy chaos na stacjach benzynowych. Dlatego masowo tankują, podsycając panikę. Posłuchaj rozmowy korespondenta RMF, Bogdana Frymorgena.

”Nie” rosnącym cenom od rana mówią także Włosi. Tamtejsze organizacje konsumenckie zorganizowały manifestacje w największych miastach Półwyspu Apenińskiego. Zaapelowały także, by Włosi nie robili dziś zakupów, by szerokim łukiem omijali zakłady usługowe, a nawet wyłączyli urządzenia domowe z prądu. Wygląda jednak na to, że przynajmniej rzymianie w większości zignorowali protest.

Dodajmy, że to już piąty "strajk zakupowy", od kiedy we Włoszech do obiegu weszło euro, czyli od 2002 roku.