Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że jutro, kiedy odbędą się posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i rządu, zapadnie "ważna decyzja" , która będzie konsekwencją nieudanej próby puczu wojskowego. Z kolei w wywiadzie dla CNN stwierdził, że w najbliższych dniach Turcja wystąpi do USA z oficjalnym wnioskiem o ekstradycję muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena.

O "ważnej decyzji" Erdogan poinformował w nocy, przemawiając przed swą rezydencją w Stambule do zwolenników rządu. Nic więcej jednak na ten temat nie powiedział.

Natomiast ponownie zadeklarował gotowość do przywrócenia kary śmierci w Turcji. Zniesienie kary śmierci w 2004 roku nie jest przeszkodą. (...) Wystarczy, że nasz parlament podejmie stosowną decyzję. Nie ma prawa, którego nie można zmienić - powiedział Erdogan.

Bezpośrednio po wystąpieniu w Stambule tureckie media wyemitowały nagranie wideo, w którym prezydent Turcji określił próbę puczu wojskowego jako "zamach terrorystyczny" i pochwalił postawę obywateli, którzy przeciwstawili się "umundurowanym terrorystom".

Wcześniej z kolei Erdogan w wywiadzie dla telewizji CNN powiedział, że w najbliższych dniach Turcja wystąpi do USA z oficjalnym wnioskiem o ekstradycję muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena. Władze w Ankarze oskarżają go o to, że stał za próbą zamachu stanu w Turcji. On sam zdecydowanie temu zaprzecza.

Żyjący na dobrowolnym wygnaniu w USA Gulen to niegdysiejszy sojusznik, a obecnie wróg numer 1 prezydenta Erdogana, który oskarża go o budowanie w instytucjach państwa, w tym w wojsku, "struktur równoległych" dążących do przejęcia władzy. Taką próbę - zdaniem Erdogana - miała w nocy z piątku na sobotę podjąć "klika" żołnierzy i oficerów będących zwolennikami Gulena.

Stany Zjednoczone nie powinny trzymać terrorysty - powiedział Erdogan.

(abs)