Ponad milion mieszkańców Ekwadoru zostało poszkodowanych w wyniku wyrzucenia popiołu przez wulkan Tungurahua - poinformowała ekwadorska Obrona Cywilna. Do tej pory potwierdzono śmierć jednej osoby, 65 zostało rannych.

Nadal ponad 60 osób uważa się za zaginione. Zdaniem policji, szanse na odnalezienie ich żywych są nikłe. Lawa i wyrzucane z krateru tony odłamków skalnych zabiły tysiące zwierząt domowych, zniszczyły tysiące hektarów upraw i kilkanaście wsi i osiedli, a także drogi i mosty. Tarasują też trzy płynące w rejonie rzeki.

Tuż przed erupcją położonego w Andach wulkanu ewakuowano ponad 1500 mieszkańców wsi, znajdujących się w strefie bezpośredniego zagrożenia. Część ludzi jednak nie chciała opuścić domów.

Popioły były wyrzucane przez wulkan na odległość nawet 230 km na zachód od krateru. Wczoraj wulkan nadał wykazywał aktywność, choć już mniejszą.

Wulkan Tungurahua ma ponad 5 tys. metrów wysokości i leży 135 km na południe od Quito.