Szef policji w Dortmundzie Gregor Lange poinformował, że eksplozje ładunków wybuchowych w pobliżu autokaru Borussii Dortmund były "celowym atakiem na drużynę". Znaleziono pismo, którego autorzy przejmują odpowiedzialność za ten czyn – nie ujawniono jednak żadnych szczegółów dot. tego dokumentu. "Prokuratura wdrożyła postępowanie w związku z podejrzeniem o próbę zabójstwa" – poinformowała przedstawicielka prokuratury, Sandra Luecke.

Szef policji w Dortmundzie Gregor Lange poinformował, że eksplozje ładunków wybuchowych w pobliżu autokaru Borussii Dortmund były "celowym atakiem na drużynę". Znaleziono pismo, którego autorzy przejmują odpowiedzialność za ten czyn – nie ujawniono jednak żadnych szczegółów dot. tego dokumentu. "Prokuratura wdrożyła postępowanie w związku z podejrzeniem o próbę zabójstwa" – poinformowała przedstawicielka prokuratury, Sandra Luecke.
Zdjęcie z miejsca zdarzenia /PAP/EPA/FRIEDEMANN VOGEL /PAP/EPA

Lange podkreślił, że policja nie wyklucza żadnego motywu sprawców, także "tego najgorszego". Powtórzył wcześniejszą opinię, że podłożone ładunki wybuchowe "miały swoją siłę rażenia" i "należy je traktować poważnie".

Uczestnicząca w konferencji przedstawicielka prokuratury Sandra Luecke ujawniła, że w pobliżu miejsca, gdzie ukryte były ładunki, znaleziono pismo, którego autorzy przejmują odpowiedzialność za atak. Pytana przez dziennikarzy o treść listu i język, w którym został napisany, odmówiła podania szczegółów, zasłaniając się dobrem śledztwa.


Z wypowiedzi przedstawicieli policji wynika, że zawodnik Borussii Marco Bartra odniósł poważniejsze obrażenia niż początkowo przyjmowano. W pierwszych komunikatach była mowa o lekkim urazie ręki. Przedstawiciel policji powiedział dziennikarzom, że stan piłkarza "został wieczorem skorygowany z lekko rannego na ciężko rannego". Bartra doznał złamania kości promieniowej i był operowany.


Policja podała, że poszkodowany jest też jeden z funkcjonariuszy ochraniających przejazd drużyny na mecz. Został on ogłuszony w momencie detonacji - jest w szoku i na razie nie wróci do służby. Mężczyzna jechał na motorze przed autokarem Borussii. 

Policja podała, że oprócz trzech ładunków, które eksplodowały przy drodze, którą jechali autokarem zawodnicy BVB na mecz Ligi Mistrzów z AS Monaco, znaleziono jeszcze jeden przedmiot, który nie wybuchł. Nie miał zapalnika i jest obecnie sprawdzany przez specjalistów.

Rzecznik BVB, pytany, czy klub nie jest szantażowany - zaprzeczył. Pierwszy raz słyszę - powiedział Sascha Fligge.

Wtorkowy mecz Borussii Dortmund z AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów został przełożony na środę z powodu eksplozji, które uszkodziły autokar wiozący piłkarzy BVB na stadion.

(mn)