Groźny incydent w Zatoce Omańskiej. Niedaleko wybrzeży Iranu płoną dwa wielkie tankowce przewożące ropę naftową. Doszło na nich do eksplozji. Jeden ze statków zatonął. Okoliczności zdarzenia nie są dokładnie znane.

Wiadomo, że do eksplozji doszło na dwóch statkach - Front Altair i Kokoua Courageous. 44 członków załogi obu jednostek zostali ewakuowani. Irańskie służby ratownicze przetransportowały ich do portu w Dżasku. Jedna osoba jest ranna - jej obrażenia nie są jednak groźne.

Tankowce płynęły pod banderą Panamy i Wysp Marshalla, ale były własnością korporacji z Norwegii i Tajwanu.

Tajwańska firma poinformowała oficjalnie, że należąca do niej jednostka Front Altair przewoziła 75 tysięcy ton ropy naftowej. Według agencji Reutera, ładunek ten warty jest 30 milionów dolarów. W tankowiec miał uderzyć nieznany obiekt. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mogła to być torpeda.

Początkowo informowano, że tankowiec Front Altair po pewnym czasie od incydentu zatonął, jednak chwilę później to zdementowano.

Na miejsce wysłane zostały okręty 5. Floty Stanów Zjednoczonych, stacjonujące na pobliskim Morzu Arabskim.

Na sytuację w Zatoce zareagowały rynki. Po pierwszych informacjach ropa błyskawicznie podrożała o 4 proc. Do tych groźnych wydarzeń doszło także w miejscu zapalnym, gdzie napięcie między Iranem a Stanami Zjednoczonymi są bardzo silne i gdzie niedawno Amerykanie wysłali grupę bojową okrętów z lotniskowcem Abraham Lincoln na czele.

Opracowanie: