Izraelskie ataki na Strefę Gazy ostro potępiły władze Egiptu i Turcji. Pojawiły się słowa o "jawnej agresji" i "zbrodni" przeciwko ludzkości. Irak zaproponował, by do wywarcia presji na Izrael i jego sojuszników wykorzystać ropę naftową, ale szybko zaczął się z tej propozycji wycofywać. Na ulice największych egipskich miast wyszły tysiące demonstrantów z palestyńskimi flagami w rękach.

Zobacz również:

Prezydent Egiptu Mohammed Mursi potępił izraelskie ataki na Strefę Gazy jako "jawną agresję przeciwko ludzkości" i zapewnił, że jego rząd "nie pozostawi Gazy samej sobie". Przeciwko izraelskim atakom protestowały też dzisiaj tysiące Egipcjan, którzy wyszli na ulice Kairu i Aleksandrii. Nieśli flagi palestyńskie i wznosili hasła przeciwko Izraelowi. Na kairskim placu Tahrir kilkuset manifestantów spaliło też izraelską flagę. Protesty zwołało Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się prezydent Mursi.

Poza prezydentem w obronie Palestyńczyków wypowiedział się również wpływowy duchowny i kaznodzieja muzułmański Jusuf Al Kardawi. Stwierdził on, że muzułmanie nie będą milczeć w obliczu izraelskiej operacji. Co więcej, Strefę Gazy odwiedził dzisiaj premier Egiptu Hiszam Mohammed Kandil, który chciał w ten sposób zademonstrować poparcie dla Palestyńczyków.

Obecne władze Egiptu postrzegane są jako bliskie ideologicznie rządzącemu w Gazie radykalnemu Hamasowi. Wcześniej jednak Kair pośredniczył w nieformalnych rozejmach między Izraelem a Strefą Gazy.

Premier Turcji chce zabiegać o wsparcie dla Palestyńczyków

Po stronie Palestyńczyków opowiada się również Turcja. Premier Recep Tayyip Erdogan zamierza zabiegać o międzynarodowe wsparcie dla Palestyńczyków. Jutro ma się udać na rozmowy do Kairu. Chce też telefonicznie porozmawiać na ten temat z prezydentem USA Barackiem Obamą.

Szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu nazwał działania Izraela "zbrodnią przeciwko ludzkości", a prezydent Abdullah Gul wyraził opinię, że w obliczu zbliżających się wyborów Izrael "czyni krwawą inwestycję", atakując Strefę Gazy.

Irak zasugerował wykorzystanie ropy jako broni, później się wycofał

Irak zwróci się do ministrów (państw arabskich) o użycie ropy jako broni w celu wywarcia prawdziwej presji na Stany Zjednoczone i w ogóle na każdego, kto stoi po stronie Izraela - powiedział dziennikarzom w Kairze przedstawiciel Iraku w Lidze Arabskiej Kais al-Azzawy. Wkrótce potem oświadczył jednak, że Bagdad nie wystąpi na spotkaniu Ligi Arabskiej z żadną konkretną propozycją, co - jak pisze Reuters - wydaje się  wycofaniem z pierwotnej wypowiedzi.

Wcześniej Azzawy argumentował w oświadczeniu, że broń ekonomiczna jest najsilniejszym środkiem, po jaki można sięgnąć, żeby wesprzeć Palestyńczyków, ponieważ "żadne mocarstwo militarne nie może obecnie przeciwstawić się Izraelowi".

Po wycofaniu się Azzawy'ego z tych słów Reuters przytoczył wypowiedź anonimowego przedstawiciela sektora naftowego jednego z krajów arabskich, który - komentując pierwszą wypowiedź Irakijczyka - stwierdził krótko: Żaden z producentów ropy w GCC (Rada Współpracy Arabskich Państw Zatoki Perskiej) nie przyłączy się do tego. Wypowiedź Azzawy'ego nazwał "niepoważnym" posunięciem politycznym.

Eskalację napięcia na Bliskim Wschodzie i falę wzajemnych ataków spowodowało zabicie przez izraelskie siły lotnicze jednego z dowódców wojskowych Hamasu. Palestyńczycy przeprowadzają teraz ataki rakietowe na terytorium Izraela, w Tel Awiwie ogłoszono wczoraj alarm lotniczy. Izrael z kolei atakuje Strefę Gazy z i morza, i powietrza. Bilans ofiar śmiertelnych obecnej fazy konfliktu to 19 Palestyńczyków, w tym dzieci, i troje Izraelczyków.