Dzisiejsza mediacja Egiptu mająca doprowadzić do uwolnienia izraelskiego żołnierza uprowadzonego przed tygodniem przez Hamas może okazać się decydująca. Jeśli mediacja nie powiedzie się Izrael jeszcze bardziej zwiększy presję wojskową na struktury Hamasu w Strefie Gazy.

Zobacz również:

Izraelski premier Ehud Olmert już rozkazał wojsku, by użyło wszystkich sił i metod w walce przeciwko palestyńskim terrorystom.

Problem z egipską mediacją polega jednak na tym, że po stronie Hamasu nie ma właściwie z kim rozmawiać, co potwierdził też tej nocy palestyński umiarkowany prezydent Mahmud Abbas. Rząd Hamasu i zbrojne bojówki tej organizacji uchylają się od odpowiedzialności za losy uprowadzonego żołnierza. Egipt może więc negocjować jedynie z rezydującym w Damaszku politycznym szefem Hamasu Chaledem Maszalem, który wysuwa jednak warunki niemożliwe do spełnienia dla Izraela.

Nieoficjalnie wiadomo, że Egipcjanie zwiększyli naciski na Syrię, by wydaliła Maszala ze swego terytorium, jeżeli ten nadal blokować będzie szanse na jakikolwiek kompromis.