Nic nie zagraża życiu polskich dzieci, które ucierpiały w wypadku w Rumunii - twierdzi polski konsul w Bukareszcie. Około piętnaściorga młodych pasażerów, poszkodowanych w kraksie autokaru, przechodzi właśnie badania w dwóch szpitalach - w Alba Iulia i Sebesz. Jeżeli to będzie możliwe, już jutro powrócą do kraju.

Autokarem, który wiózł dzieci z festiwalu kultury bałkańskiej w Bułgarii, podróżowało łącznie około 50 osób. Pojazd wjechał w tira jadącego przed nim. Pasażerowie to uczniowie i ich opiekunowie ze Szkoły Muzycznej w Łodzi. Wszyscy mają zapewnioną opiekę, noclegi i posiłki. Te dzieci, które nie mają obrażeń, już są zakwaterowane w hotelu. Udało się to zrobić dość szybko, bo rodzic jednego z uczniów jest właścicielem biura podróży. Ta sama firma organizowała wyjazd chóru na festiwal do Bułgarii.

Dzieci wrócą do Łodzi drugim autobusem, który podstawi organizator. Chórzyści i ich opiekunowie są w stałym kontakcie z polską ambasadą i konsulem. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM w biurze wojewody łódzkiego, rodzice uczniów szkoły muzycznej poprosili tylko o pomoc w zorganizowaniu badań, gdy dzieci będą już w kraju. O takie konsultacje lekarskie zadbają służby wojewody.

W krótkiej rozmowie z dyrektor szkoły reporterka RMF FM usłyszała, że na festiwal chóralny w Bułgarii wyjechali uczniowie w wieku 12-17 lat. Dyrektor dzwoni do wszystkich rodziców dzieci, które jechały w autokarze. Jak powiedziała, najważniejsze jest, żeby uczniowie mieli kontakt z rodzinami w Polsce.