Wiceprezydent Boliwii Alvaro Garcia podpisał ustawę zezwalającą na podjęcie pracy przez 10-letnie dzieci, jeśli żyją w skrajnym ubóstwie i pod warunkiem, że nie porzucą szkoły. W żadnym innym kraju ta granica nie jest tak niska.

Uchwalona na początku lipca przez parlament ustawa o pracy nieletnich wejdzie w życie w ciągu roku.

Nowe prawo określa minimalny wiek podjęcia pracy przez nieletnich na 14 lat, co jest zgodnie z zaleceniami Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Przewidziane są jednak dwa wyjątki dla nieletnich żyjących w skrajnym ubóstwie: dzieci od 10. roku życia będą mogły pracować pod nadzorem rodziców lub prawnych opiekunów, a od 12 lat będą mogły zostać zatrudnione przez kogoś spoza rodziny. Dzieci nie mogą jednak przestać chodzić do szkoły. Nowe prawo również zabrania nieletnim wykonywania niebezpiecznych zajęć, np. w kopalni, przy zbiorze trzciny cukrowej, w fabryce cegieł czy w szpitalu.

W przypadku zatrudnienia dziecka przez kogoś spoza rodziny, minimalną płacę ustalono na równowartość 207 dolarów miesięcznie - stawkę równą tej dla dorosłych. Pracodawca musi także podpisać z dzieckiem umowę oraz zgłosić je do ubezpieczenia zdrowotnego.

MOP szacuje, że na świecie pracuje ok. 168 mln dzieci, z czego 13 mln w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.

Licząca 10 mln mieszkańców Boliwia jest uznawana za najbiedniejszy kraj Ameryki Południowej. W skrajnym ubóstwie żyje 20 proc. społeczeństwa. Według ostatnich oficjalnych danych pochodzących z 2010 roku, w Boliwii pracuje 850 tys. dzieci między 7. a 15. rokiem życia, głównie w rolnictwie lub jako wędrowni sprzedawcy. 

(jad)