Na dwa lata więzienia skazał ukraiński sąd Polaka, który "zażartował" na pokładzie samolotu w Kijowie, że wniósł do niego bombę. Podróżujący był pod wpływem alkoholu.

Do zdarzenia doszło jesienią ubiegłego roku w samolocie, który przygotowywał się do lotu z Kijowa do Katowic. Przed startem 48-letni polski biznesmen przekazał stewardesie, że ma w walizce bombę. Sprawca przyznał później, że pozwolił sobie na taki "żart" pod wpływem alkoholu.

Po tej informacji służby lotniskowe zarządziły ewakuację pasażerów samolotu i przeprowadziły jego oględziny. Bomby nie znaleziono, jednak wylot maszyny opóźnił się o cztery godziny.

Polak został skazany za to, że wszczęty przez niego fałszywy alarm bombowy zagroził bezpieczeństwu pasażerów.

48-latek ma także wypłacić 70 tysięcy hrywien, czyli ponad 27 tys. złotych odszkodowania za straty, które w związku z incydentem poniosła linia lotnicza oraz obsługujące ją lotnisko "Żuliany" w Kijowie. 

(jad)