Co łączy igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 r. i konflikt rosyjsko-gruziński o Abchazję? Wielkie pieniądze. Leżąca w sąsiedztwie przyszłej wioski olimpijskiej Abchazja to góra złota dla inwestorów.

Gorącym orędownikiem kupowania ziemi w Abchazji od dawna był sławny mer Moskwy Jurij Łużkow. Z resztą władze rosyjskiej stolicy zaczynają budować tam sanatoria.

Gdy Władimir Putin zniósł ograniczenia w kontaktach z Abchazją, pieniądze popłynęły ze zdwojoną siłą. Publicystka Julia Łatynina nazywa to wprost aneksją. To nie ma żadnego związku z polityką zagraniczną. O co chodzi w konflikcie o Abchazję? Abchazja to złoża kamienia i nieruchomości. Nie można zbudować Soczi bez Abchazji - zaznacza. Jej zdaniem to wizja gigantycznych zysków skłoniła wierchuszkę wojskowo-polityczną w Rosji do rozpętania abchaskiej awantury. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Stosunki między Rosją a Gruzją znacznie się pogorszyły, gdy w połowie ubiegłego miesiąca Moskwa oświadczyła, że zamierza umocnić kontakty z dwoma separatystycznymi regionami na terenie Gruzji: Abchazją i Osetią Południową. Napięcie jeszcze bardziej wzrosło, gdy Rosja zapowiedziała, że zwiększy liczebność swych sił pokojowych pod egidą WNP w Abchazji.