Niezwykłe wydarzenia na torze wyścigowym w Charlotte w Północnej Karolinie. W czasie odbywających się tam tzw. drag racing, znanych w Polsce jako wyścigi równoległe, jeden z samochodów, przy prędkości ponad 400 km/h, zamienił się w kulę ognia. Publiczność nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy okazało się, że kierowca Mark Hagan wyszedł z tego bez szwanku.

Do wypadku doszło podczas wyścigu kwalifikacyjnego na torze w Charlotte. W samochodzie Hagana eksplodował silnik przy prędkości 420 km/h. Wybuch dosłownie zdarł z maszyny całe poszycie z włókna węglowego, a auto na kilka sekund zamieniło się w pędzącą kulę ognia. Na szczęście zniszczeniu nie uległ spadochron, który zatrzymał pojazd.

Jak się okazało, kierowcy samochodu nic się nie stało. Mark Hagan, który wcześniej miał trzy podobne wypadki, energicznie wyskoczył z maszyny, rzucił ze złością fragmentem karoserii i najzwyczajniej oddalił się do pitstopu.

Oto, jak moment wypadku zarejestrowały kamery:

Drag racing, w Polsce znane jako wyścigi równoległe, to odmiana wyścigów, w których dwa pojazdy (najczęściej samochody lub motocykle) rozwijają swoje maksymalne prędkości, by w jak najkrótszym czasie pokonać określony dystans. Specjalnie konstruowane na potrzeby zawodów samochody, najczęściej wyposażone w ulepszone silniki tłokowe, osiągają prędkość do 500 km/h. Wyścigi najczęściej odbywają się na odcinku 1/4 mili (402,336 m), choć bywa, że rozgrywane są również na dystansie o połowę krótszym. Drag racing wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i wciąż jest tam bardzo popularny.

Daily Mail