Donald Trump nie zostanie zakuty w kajdanki, jeżeli w przyszłym tygodniu dobrowolnie pojawi się w sądzie – według agencji Reutera takie warunki Joe Tacopina, obrońca niedawnego amerykańskiego prezydenta, ustalił z prokuraturą na Manhattanie.

W najbliższy wtorek Donald Trump ma się stawić przed wielką ławą przysięgłych w Nowym Jorku, aby wysłuchać oskarżenia o potajemną zapłatę dla byłej aktorki porno Stormy Daniels. Miała to być łapówka przekazana kobiecie za milczenie w czasie kampanii prezydenckiej w 2016 r. Trump miał płacić Daniels za milczenie w sprawie kontaktów seksualnych.

Nie wiem, jak to wszystko się potoczy. Nie ma podręcznika, który opisywałby, jak w sprawie karnej postawić w stan oskarżenia byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych - powiedział mecenas Tacopina, cytowany przez Reutersa.

Według obrońcy Trumpa sam akt oskarżenia jest ogromnym zaskoczeniem, ponieważ - jego zdaniem - "nie ma tu przestępstwa". 

Donald Trump będzie musiał przyjechać do Nowego Jorku, gdzie formalnie zostanie oskarżony. Zostaną mu pobrane odciski palców i zrobione zdjęcie do kartoteki.

Jak podkreśla korespondent RMF FM w Waszyngtonie Paweł Żuchowski, to bezprecedensowa sprawa - pierwsza taka w historii Stanów Zjednoczonych dotycząca byłego prezydenta USA oraz osoby, która ponownie chce ubiegać się o najwyższy urząd w państwie. Donald Trump już ogłosił, że chce startować w wyborach prezydenckich w 2024 r.

Manhattańska prokuratura oskarża Trumpa o zapłacenie Stormy Daniels 130 tys. dolarów.  W 2018 r. były prawnik Trumpa Michael Cohen, który dokonał zapłaty za milczenie Daniels i modelce Karen McDougal, został skazany przez sąd federalny na trzy lata więzienia m.in. za złamanie przepisów finansowania kampanii wyborczej. 

Prokuratura federalna nie zdecydowała się ścigać Trumpa w tej samej sprawie, lecz śledztwo podjęła prokuratura stanowa. W związku z procesem Donalda Trumpa Nowy Jork przygotowuje się na falę demonstracji, które mogą wywołać zwolennicy byłego prezydenta.