Leki antydepresyjne to jedne z najpopularniejszych medykamentów współczesności. Wiadomo jednak, że nie są skuteczne u wszystkich osób cierpiących na depresję. Naukowcy z Uniwersytetu Columbia odkryli, dlaczego tak jest. Okazuje się, że to nie wina leków, ale... pacjentów.

Wyniki badań, opisanych na łamach czasopisma "Neuron" pokazują, że część z nas może mieć w mózgu pewien rodzaj receptorów serotoniny, które tłumią działanie leków antydepresyjnych. Leki mają za zadanie podnosić poziom tego neuroprzekaźnika, który ma istotne znaczenie dla naszego samopoczucia. W badaniach prowadzonych na genetycznie zmodyfikowanych myszach zauważono jednak, że nadmiar receptorów typu 1A sprawia, że zwierzęta nie zmieniają swego zachowania pod wpływem antydepresantów.

Naukowcy z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku przyznają, że podobny efekt trzeba teraz potwierdzić także u ludzi. Jeśli tak rzeczywiście jest, lekarze będą mogli rozpoznać, który z pacjentów może liczyć na pomoc danego leku. Będą mogli lepiej dobierać dawki, albo szukać alternatywnej metody terapii. Już sama świadomość, że walka z depresją może być skuteczniejsza, powinna nam wszystkim poprawić humor.