W Berlinie podczas demonstracji pierwszomajowej zorganizowanej przez radykalne organizacje lewicowe doszło do starć z policją. Funkcjonariusze byli atakowani petardami, butelkami i kamieniami. Rannych zostało co najmniej trzech mundurowych.

Od rana w stolicy Niemiec odbyło się już kilkanaście manifestacji, w większości były spokojne.

Uczestnicy "rewolucyjnego" protestu maszerowali z Hermannplatz na Oranienplatz w dzielnicy Kreuzberg. Z racji, że nie zachowano procedur bezpieczeństwa, początek demonstracji został opóźniony. Na czele manifestacji widoczne były flagi palestyńskie i kurdyjskie. Plakaty oskarżały Izrael o apartheid. Były też transparenty o treści: "Uderzcie razem! Przeciwko ich kryzysowi".

Krótko przed godz. 20 policja berlińska poinformowała na Twitterze, że w kierunku funkcjonariuszy zostały rzucone petardy, trzech policjantów zostało rannych.

Dziennik "Tagesspiegel" informuje, że takiej eskalacji podczas "rewolucyjnej" demonstracji w niemieckiej stolicy nie było 1 maja od wielu lat.

Na Sonnenallee płonęło kilka barykad, ulica była usłana potłuczonym szkłem. Podpalono też śmietniki. 

W pewnym momencie policja musiała się wycofać pod naporem manifestantów. Funkcjonariusze zostali zaatakowani, gdy próbowali wyciągnąć z tłumu awanturników. Siły bezpieczeństwa użyły gazu pieprzowego, kilku demonstrantów zostało aresztowanych.

"Rewolucyjna demonstracja pierwszomajowa" została zakończona przez przywódcę zgromadzenia krótko po godzinie 21. Według policji, on sam został zaatakowany przez tłum.

Demonstracja rowerowa

Wcześniej licząca ok. 10 tys. uczestników demonstracja rowerowa "MyGruni" przejechała przez dzielnicę Grunewald, a potem skierowała się do Neukoelln, by dołączyć do demonstrantów na Hermannplatz.

Pokojowo przebiegła z kolei demonstracja środowisk klubowych. Organizatorzy kolektywu "Fraktion Nimmersatt" i "Circus Space Pirates" byli zadowoleni i mówili o około 6 tys. uczestników. Policja podała, że naliczyła 5 tys. uczestników.

Koronasceptycy, którzy od niedawna są obserwowani w całych Niemczech przez Urząd Ochrony Konstytucji, nieśli w majowe święto czerwone flagi. Na ich plakatach widniał napis "Nie dla kapitału - opór globalny".

Manifestacje pierwszomajowe w Berlinie były zabezpieczane przez ponad 5 tys. policjantów.