Czworo kolejnych podejrzanych, obywateli Korei Północnej, poszukuje malezyjska policja w związku z zabójstwem Kim Dzong Nama, przyrodniego brata przywódcy północnokoreańskiego Kim Dzong Una - poinformowała w niedzielę policja w Malezji.

Czworo kolejnych podejrzanych, obywateli Korei Północnej, poszukuje malezyjska policja w związku z zabójstwem Kim Dzong Nama, przyrodniego brata przywódcy północnokoreańskiego Kim Dzong Una - poinformowała w niedzielę policja w Malezji.
Artykuł o śmierci Kim Dzong Nama na okładce malezyjskiej gazety /FAZRY ISMAIL /PAP/EPA

Osoby w wieku od 33 do 57 opuściły Malezję 13 lutego, w tym samym dniu, kiedy Kim Dzong Nam został zamordowany - powiadomił na konferencji prasowej wiceszef malezyjskiej policji Noor Rashid Ibrahim.

Nie chciał powiedzieć, dokąd podejrzani się udali. Policja koordynuje swe działania w tej sprawie z Interpolem. Noor Rashid dodał, że cała czwórka podróżuje "na zwykłych, nie na dyplomatycznych, paszportach".

Wcześniej w związku z zabójstwem zatrzymano cztery osoby: dwie kobiety, 29-letnią Wietnamkę i 25-letnią Indonezyjkę, obywatela Malezji, prawdopodobnie partnera podejrzanej Indonezyjki oraz 46-letniego mężczyznę, pochodzącego z Korei Północnej Ri Dzong Czola.

Wiceszef malezyjskiej policji poinformował również, że na razie nie jest znana przyczyna zgonu Kim Dzong Nama; jeszcze nie są znane wyniki drugiej sekcji zwłok, która miała zostać przeprowadzona w sobotę. Według anonimowego przedstawiciela władz Malezji pierwsza autopsja przyniosła "niejednoznaczne rezultaty".

Wcześniej ambasador Korei Północnej w Malezji Kang Hol oświadczył, że Malezja dokonała sekcji zwłok Kim Dzong Nama "jednostronnie i z wyłączeniem naszej obecności". Zapowiedział, że jego rząd odrzuci wszelkie wyniki autopsji. Dyplomata wezwał Malezję do natychmiastowego zwrotu ciała zamordowanego, ostrzegając, że nie chodzi o prostą sprawę, lecz o "polityczny spisek" wrogich wobec Pjongjangu sił.

Jak poinformował wiceszef malezyjskiej policji, ciało musi zostać zidentyfikowane przez najbliższego krewnego, który "będzie uczestniczył w procesie identyfikacji zgodnie z procedurami prawa malezyjskiego". Policja dała rodzinie dwa tygodnie na rozpoznanie zwłok.

45-letni Kim Dzong Nam został zaatakowany 13 lutego na lotnisku w stolicy Malezji, Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Zmarł dwie godziny później w drodze do szpitala.

Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Ila, wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.

Południowokoreańska agencja wywiadowcza podejrzewa, iż za atakiem na niego stały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Wywiad przekazał południowokoreańskim deputowanym, że Kim Dzong Un wydał rozkaz zabicia swego przyrodniego brata i że taką próbę podjęto już w 2012 roku.

Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci ojca w 2011 roku, oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.

(az)