Pokonał kanał La Manche na skrzydłach własnej konstrukcji. Szwajcarski pilot Yves Rossy szczęśliwie wylądował w Wielkiej Brytanii. Lot z Francji trwał kilkanaście minut.

"Człowiek-rakieta" wystartował z Calais. Tam na wysokość 2,5 tysiąca metrów Szwajcara wyniósł samolot transportowy. To właśnie z jego pokładu wyskoczył po odpaleniu 4 silników odrzutowych wbudowanych w przypięte do pleców skrzydło.

49-letni mężczyzna wylądował w szczerym polu niedaleko latarni morskiej w Dover, po pokonaniu 35 kilometrów. Przy prędkości 125 km/h zajęło mu to około 12 minut. Po wylądowaniu otoczyli go od razu fani i prawdopodobnie urzędnicy celni oraz imigracyjni by sprawdzić czy zabrał ze sobą paszport - żartował dziennikarz telewizji SKY.

Próba Szwajcara miała odbyć się przedwczoraj, ale z powodu złej pogody dwukrotnie ją przekładano.

Do lotu przygotowywał się 15 lat. Rossy jest inżynierem i byłym pilotem wojskowym i to umiejętności zawodowe zaważyły na jego sukcesie. Ponieważ skrzydło Rossy'ego nie miało sterów, musiał kierować swoim lotem ruszając głową i tułowiem. W poniedziałek śmiałek przesiądzie się do pewniejszego i większego samolotu - wróci za stery Airbusa, którym lata na co dzień jako pilot cywilny.