Trzej członkowie baskijskiej separatystycznej organizacji ETA - Igor Portu, Mattin Sarasola i Mikel San Sebastian - stanęli przed sądem. Są oskarżeni o dokonanie zamachu na terenie międzynarodowego lotniska Barajas w Madrycie. Każdemu z trójki oskarżonych grozi 900 lat więzienia.

W grudniu 2006 roku w wyniku eksplozji samochodu-pułapki, pozostawionego na lotniskowym parkingu, zginęło dwóch imigrantów ekwadorskich, a 41 osób odniosło rany.

Podczas pierwszego dnia procesu wszyscy oskarżeni odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora. Nie uznaję tego faszystowskiego sądu i nie będę składał zeznań - powiedział Sarasola. Portu oświadczył, że poprzednie zeznania złożył pod wpływem "tortur", a San Sebastian oskarżył sąd o "akceptowanie tortur".

Wszyscy trzej gestami i uśmiechami pozdrowili obecnych na sali rozpraw członków swoich rodzin i przyjaciół. Na sali obecni byli także krewni osób zabitych w zamachu oraz członkowie organizacji ofiar terroryzmu.

Sędzia przyjął nowe dowody w sprawie, m.in. ręcznie sporządzoną notatkę z numerami telefonów do madryckiej straży pożarnej, znalezioną przez policję w domu San Sebastiana. Na krótko przed wybuchem, anonimowy informator powiadomił telefonicznie straż pożarną w stolicy Hiszpanii o samochodzie wyładowanym materiałami wybuchowymi.

Potem zeznania składali świadkowie - policjanci, którzy interweniowali po ostrzeżeniu. Według nich, nie zgadzał się jeden z podanych numerów tablicy rejestracyjnej samochodu-pułapki.

Przewiduje się, że proces w sprawie zamachu na lotnisku Barajas potrwa do czwartku.