Zniszczone domy, drzewa powyrywane z korzeniami, poprzewracane latarnie, zablokowane drogi… cyklon Hudhud uderzył we wschodnie wybrzeże Indii. Zginęły dotąd trzy osoby. Jak podały lokalne władze, przed nadejściem żywiołu ekipy ratunkowe ewakuowały z zagrożonych terenów około 370 tysięcy ludzi.

Jak podała telewizja NDTV, cyklon, któremu towarzyszą obfite deszcze i silne wiatry osiągające prędkość nawet 200 km/h, dotarł do stanów Andhra Pradeś i Orisa około godziny 11 lokalnego czasu (7:30 czasu polskiego). Na zdjęciach pierwszych zniszczeń, opublikowanych przez stację, widać m.in. powalone drzewa i latarnie.

W dwumilionowym portowym mieście Wiśakhapatnam, jednym z najbardziej dotkniętych żywiołem, otwarto 125 schronisk, ale nie wszyscy mieszkańcy zastosowali się do ostrzeżeń i schowali w bezpiecznych miejscach. Zginęły trzy osoby - dwie zostały przygniecione przez spadające drzewa, trzecia poniosła śmierć w wyniku zawalenia się ściany.

Według lokalnych władz, sytuacja w Wiśakhapatnam jest bardzo poważna. Już w sobotę zamknięto tamtejszy port, nie działa też lotnisko, wstrzymano kursowanie pociągów. Zablokowana jest główna droga prowadząca do miasta.

W najbardziej dotknięte żywiołem regiony wysłano wojsko, by zminimalizować szkody i zapobiec grabieżom. Fala sztormowa może osiągać 2 m wysokości, dlatego władze apelują do rybaków, by w najbliższych dniach nie wychodzili w morze.

Według Globalnego Systemu ds. Ostrzegania przed Katastrofami i Koordynacji (GDACS), który jest wspólną inicjatywą ONZ i Komisji Europejskiej, skutki cyklonu Hudhud może odczuć ponad 10 milionów ludzi.

Rok temu cyklon Phailin spowodował śmierć 53 osób w Orisie i Andhra Pradeś, podczas gdy cyklon o podobnej sile w 1999 roku zabił aż 10 tysięcy ludzi. Agencja EFE pisze, że relatywnie niska liczba ofiar w ubiegłym roku była dowodem skutecznego działania lokalnych władz przed nadejściem żywiołu. Rok temu władze były w stanie przeprowadzić masową ewakuację, którą niektóre media uznały za największą od 23 lat.

(edbie)