21 żywych górników udało się wydobyć na powierzchnię po tąpnięciu w kopalni na Ukrainie. Wciąż nie jest znany los 13 mężczyzn. Do potężnego podziemnego wybuchu doszło w niedzielę w zakładzie „Karol Marks” w miejscowości Jenakijewe. Tuż przed wypadkiem czujniki wskazywały niebezpiecznie wysoki poziom metanu.

Wcześniej ratownicy dotarli do dwóch górników, uwięzionych pod ziemią i wydobyli ciało trzeciego, który zginął w następstwie eksplozji.

W rejonie wybuchu znajdowało się 37 górników; początkowo wszyscy oni zostali uznani za zaginionych. Pięciu pracujących na powierzchni odniosło obrażenia. Ranni trafili do szpitala z ciężkimi oparzeniami.

Czekam na syna. Czekam już wiele godzin i zaczyna brakować mi sił. Nikt nic nie robi, a on tam na dole czeka na pomoc, a może już nie żyje - żali się matka jednego z zaginionych górników.

Na miejscu wypadku pracuje 7 ekip ratunkowych i 22 zespoły medyczne. Ukraińskie władze zapowiedziały, że po zakończeniu akcji ratunkowej kopalnia „Karol Marks” zostanie zamknięta.