Nowojorska policja wszczęła wewnętrzne śledztwo w sprawie piątkowej strzelaniny w samym centrum Manhattanu. Postępowanie ma wyjaśnić jak to się stało, że policjanci w czasie interwencji postrzelili aż 9 przechodniów.

Śledztwo ma wyjaśnić, czy funkcjonariusze strzelali na oślep czy być może są za słabo wyszkoleni. Eksperci łapią się za głowę, gdy słyszą, że policjanci mieli problem z trafieniem w dorosłego człowieka z odległości dwóch metrów.

Co prawda obawiali się, że mężczyzna wyciągnie pistolet, bo chwilę wcześniej zabił swojego kolegę i sytuacja była nerwowa, ale sposób użycia broni budzi wątpliwości. Policjanci oddali w sumie 16 strzałów. W napastnika trafili 7 razy, z czego 3 kule przeszyły go na wykot i trafiły w wystawy sklepowe. Pozostałe dosięgły przechodniów.

Szef policji tłumaczy się teraz burmistrzowi, bo policjantów media nazwały "cowboy'ami z NYC", a całe zajście miało przypominać sceny jak z westernu.