Co zamierza zrobić wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans w sprawie praworządności w Polsce? Odpowiedź na to pytanie chcą usłyszeć dzisiaj eurodeputowani.

Co zamierza zrobić wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans w sprawie praworządności w Polsce? Odpowiedź na to pytanie chcą usłyszeć dzisiaj eurodeputowani.
Frans Timmermans /Felipe Trueba /PAP/EPA

Frans Timmermans znowu będzie mówił o poszanowaniu państwa prawa w Polsce. Tym razem w komisji wolności obywatelskich i sprawiedliwości będzie odpowiadać na pytania eurodeputowanych.

Większość rozmówców dziennikarki RMF FM uważa, że Timmermans powinien powiedzieć, co zamierza teraz zrobić, bo sprawa wszczętej wobec Polski procedury poszanowania prawa jest w martwym punkcie. Możliwości wpływania w jej ramach  zostały wyczerpane.

Rząd nie współpracuje - mówią rozmówcy Katarzyny Szymańskiej-Borginon w Komisji Europejskiej. Rozmówcy dziennikarki RMF FM nie spodziewają się jednak, że Timmermans ogłosi, iż oddaje sprawę do Rady UE, czyli państwom członkowskim. To mogłoby teoretycznie doprowadzić do nałożenia na Polskę sankcji. Timmermans może chętnie by to zrobił, ale nie ma zgody politycznej szefa KE Jean Claude’a Junckera, by teraz przed negocjacjami w sprawie Brexitu i wyborami we Francji wtrącać się w wewnętrzne sprawy kraju Unii i próbować odpalić "bombę atomową".

Jest także mało prawdopodobne, aby istniała jednomyślna zgoda wśród krajów UE, aby np. pozbawić Polskę prawa głosu. Timmermans raczej znowu będzie więc mówił o wymianie listów i braku merytorycznych odpowiedzi polskiego rządu. Prawdopodobnie powie także, że czeka na dyskusję w radzie ministrów ds. europejskich nt. Polski. Timmermans zapowiadał, że zwróci się do przewodniczącej w tym półroczu Malty, żeby zorganizowała na tym forum debatę nt. Polski. Było to wówczas interpretowane jako "przerzucanie" odpowiedzialności przez bezradną wobec polskiego rządu Komisję Europejską na kraje członkowskie UE, ale także jako zamiar sondowania wśród krajów Unii poparcia dla działań Brukseli wobec Polski.

Pytania eurodeputowanych będą zależały oczywiście od opcji politycznej. Posłowie PO będą mówić o zagrożeniu wolności słowa, o sytuacji sądownictwa i o Trybunale Konstytucyjnym. Na pewno będę chciał powiedzieć o zagrożeniu dla bezstronności mediów publicznych, o zagrożeniach dla swobody działania organizacji pozarządowych - wylicza w rozmowie z dziennikarka RMF FM eurodeputowany PO Michał Boni. Z kolei posłowie z PiS będą podważać legalność samej procedury wprowadzonej przez KE, będą mówić, że jest "pozatraktatowa" i pytać, dlaczego KE nie zajmuje się ważniejszymi sprawami. Zapytam, które artykuły Traktatu UE dają Komisji Europejskiej podstawę do takiej ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski - mówi Katarzynie Szymańskiej-Borginon eurodeputowany Marek Jurek z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

(mpw)