Dwuletni chłopczyk z Pensylwanii, który był symbolicznym świadkiem na ślubie swoich rodziców, zmarł dwa dni po ceremonii. Dziecko pełniło tę rolę, ponieważ umierało na bardzo rzadką chorobę i lekarze dawali mu kilka dni życia. Matka chłopca poinformowała, że zmarł on dwa dni po ślubie.

Christine Swidorsky, matka dziecka, napisała na swoim Facebooku, że chłopiec zmarł w jej ramionach. Logan miał problem z oddychaniem. Wezwałam lekarkę i powiedziała, że on umiera - wyznała matka.

Nie będzie więcej cierpienia, szpitali i leków. Spotkamy się synku w moich snach - dodała.

Matka podziękowała wszystkim ludziom za wsparcie i modlitwy.

Rodzice planowali ceremonię na 2014 rok, ale przyspieszyli decyzję, ponieważ stan dziecka był coraz gorszy.  Ślub odbył się w ich domu, żeby chłopiec miał jak najwygodniej.

Chłopiec przespał całą ceremonię, ponieważ bardzo cierpiał w wyniku choroby i dostawał mocne leki przeciwbólowe. Ich skutkiem ubocznym jest senność.

Chcieliśmy go widzieć na zdjęciach. Chcieliśmy, żeby on jeszcze zobaczył, jak mama i tata biorą ślub - powiedzieli rodzice.

Chłopiec był chory na białaczkę, ale miał także wiele innych dolegliwości i schorzeń. Większość swojego dwuletniego życia spędził w szpitalach.