Moskiewski sąd uznał rosyjskiego oligarchę Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa za winnych przywłaszczenia 218 mln ton ropy naftowej. Był to drugi już proces byłego szefa koncernu naftowego Jukos. Obrona zapowiedziała odwołanie się od wyroku, którego pełne odczytywanie może potrwać kilka dni.

W trakcie postępowania umorzony został zarzut zagarnięcia akcji spółki Wostocznaja Nieftianaja Kompania. Prokuratura Generalna Rosji oskarżyła początkowo Chodorkowskiego i Lebiediewa o to, że działając w zorganizowanej grupie przestępczej zalegalizowali akcje warte 3,6 mld rubli, czyli ponad 100 mln dolarów. Prokuratorzy wycofali się z zarzutu, uznając, że czyn uległ przedawnieniu.

Posiedzenie sądu zaczęło się od skandalu: sędzia wyrzucił z sali dziennikarzy. Stało się to dokładnie w momencie, kiedy po wyczytaniu uczestników procesu i wyliczeniu przepisów, na podstawie których sporządzono oskarżenie, sędzia miał zamiar ogłosić sentencję wyroku. Nie wyjaśniono przyczyn tej decyzji. Później z budynku sądu wyrzucono żonę Chodorkowskiego, bo rzekomo próbowała rozmawiać z mężem.

Przed rozprawą przed budynkiem sądu zebrało się około 150 osób. Gdy dotarł tam konwój z Chodorkowskim i Lebiediewem, ludzie zaczęli skandować: "Wolność! Wolność!". Niektórzy trzymali w rekach transparenty z apelem do sędziego, by okazał odwagę.

Wyrok miał zapaść już 15 grudnia

Wyrok w procesie Chodorkowskiego miał być ogłoszony już w połowie grudnia, ale wydanie orzeczenia przesunięto. Sąd nie wyjaśnił tej decyzji. Spekulowano, że miała ona związek telewizyjnym show Władimira Putina, które odbyło się dzień po pierwotnie planowanej dacie ogłoszenia wyroku. Rosyjski premier przez kilka godzin odpowiadał na żywo na pytania Rosjan. Kreml mógł się więc obawiać, że pytania o Chodorkowskiego przyćmiłyby show.

Możliwe jednak, że sędzia nie zdążył napisać wyroku do 15 grudnia.

Chodorkowski i Lebiediew już w maju 2005 roku zostali skazani na osiem lat łagru. Pod koniec października prokuratorzy zażądali dla nich po 14 lat łagru, wnosząc równocześnie, by na poczet nowych kar zaliczono im okres, jaki upłynął od ich aresztowania w 2003 roku.

Obaj oskarżeni konsekwentnie odpierali zarzuty. Uważali je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.

"Wyrok dla Chodorkowskiego to wynik osobistej nienawiści Putina"