Na dożywocie został skazany jeden z najbogatszych tybetańskich biznesmenów, który wspierał organizacje Tybetańczyków na uchodźstwie. Wyrok zapadł pod koniec czerwca, ale dopiero teraz poinformowali o nim obrońcy praw człowieka. Skazany biznesmen należał do rządzącej w Chinach partii komunistycznej.

Dorje Tashi został skazany 26 czerwca w stolicy Tybetu Lhasie - podał Urgen Tenzin, szef Tybetańskiego Centrum na rzecz Praw Człowieka i Demokracji, mającego siedzibę w Indiach. Tashi, który ma około 35 lat, zarządzał najsłynniejszym hotelem w Lhasie - Yak Hotel.

W Chinach nie poinformowano o wyroku, który zapadł w czasie nasilenia prześladowań tybetańskich intelektualistów po zamieszkach w Lhasie w 2008 roku, w których zginęły co najmniej 22 osoby.

Dyżurny, który odebrał telefon w sądzie w Lhasie, powiedział agencji AP, że personel wyjechał na wakacje. Kierownik Yak Hotel, Wang Jiu, potwierdził, że Dorje Tashi został skazany, ale nie rozwinął tego tematu.

Ostatnie represje zaskoczyły sympatyków Tybetu, ponieważ spadły na znanych Tybetańczyków, którzy działali w ramach oficjalnego systemu, nie kontestując go. Dorje Tashi, jak podała w marcu 2009 roku oficjalna "China Ethnic Press", od 2003 roku należał do rządzącej w Chinach partii komunistycznej.

Ludziom, którzy pracują w łonie systemu w Chinach i Tybecie, nie opłaca się ryzykować wszystkiego i angażować w politykę - powiedział tybetolog z amerykańskiego Uniwersytetu Columbia Robbie Barnett.

Tacy Tybetańczycy, jak on, to superelita - dodał. - Zarówno wysoki wymiar kary, jak i wyjątkowa pozycja skazanego są bezprecedensowe.

Według strony internetowej z Lhasy, Tibet Commercial Web, Dorje Tashi był delegatem do Chińskiej Ludowej Konsultacyjnej Rady Politycznej będącej ciałem doradczym rządu i wymieniano go wśród 10 wybitnych młodych Tybetańczyków.

Treść oficjalnego oskarżenia wobec Dorje Tashiego nie jest znana. Według Urgena Tenzina oskarżono go o finansowanie jakichś organizacji poza Tybetem. Nie jest też jasne, czy Dorje Tashi, którego zatrzymano w 2008 roku, ma prawnika; AP nie udało się skontaktować w czwartek z jego rodziną.

W czerwcu doszło do skazania na 15 lat więzienia innego tybetańskiego działacza. Karma Samdrup, wcześniej chwalony przez władze jako wzorcowy filantrop, został skazany z oskarżenia o rabowanie grobów i handel złupionymi starożytnościami. Według zwolenników tego działacza na rzecz ochrony środowiska, skazano go po prostu za jego działalność.

W maju Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu z siedzibą w Waszyngtonie opublikowała raport, który stwierdza, że więzieniu przebywa 31 Tybetańczyków, którzy albo przekazywali bądź wyrażali poglądy, pisali wiersze lub prozę, albo po prostu dzielili się informacjami o polityce chińskiego rządu i jej wpływie na dzisiejszy Tybet.

Według raportu zatrzymania te świadczą o pierwszej od czasu chińskiej rewolucji kulturalnej kampanii skierowanej przeciwko tybetańskim piosenkarzom, artystom i pisarzom, którzy w pokojowy sposób wyrażają swoje poglądy.