Ruch z internetowych stron i sieci kilku amerykańskich agencji rządowych został na krótko przekierowany przez serwery w Chinach - poinformował serwis CNN.com. Śledczy z Kongresu ustalili, że stoi za tym China Telecom, państwowa firma telekomunikacyjna. Nie wiadomo, czy operacja była zaplanowana i jaką rolę odegrał w niej chiński rząd. Nie ustalono, czy doszło do wycieku poufnych danych.

W kwietniu tego roku przez 18 minut 15 procent całego ruchu w internecie było kierowane przez chińskie serwery. Dotyczyło to także ruchu na stronach i w sieciach amerykańskiej armii, marynarki, lotnictwa, marines, departamentu obrony, senatu oraz NASA. Zdaniem śledczych, China Telecom umieściło fałszywą wskazówkę dla routerów, które kierują ruchem w sieci. Komputery interpretowały informację w ten sposób, że najkrótsza droga do stron rządowych wiedzie przez serwery chińskiej firmy.

Według raportu, przekierowanie mogło doprowadzić do śledzenia internautów, utrudnień w przesyłaniu informacji i ujawnienia zaszyfrowanych danych. Do sieci agencji mogły zostać też wprowadzone programy szpiegujące.

Rzeczniczka departamentu obrony wyraziła zaniepokojenie "działaniami w internecie, które odbiegają od normalnych procedur". Zapewniła, że bezpieczeństwo danych departamentu nie zostało naruszone.

Rzecznik chińskiej ambasady Wang Baodong uznał, że rzucanie zwodniczych i bezpodstawnych oskarżeń przeciwko Chinom i chińskim firmom jest nieodpowiedzialne.

Chiny nie zrobią niczego, co zagroziłoby bezpieczeństwu innych państw zarówno w świecie realnym jak i wirtualnym - powiedział Baodong. Dodał, że China Telecom zaprzeczyło "uprowadzeniu" ruchu w internecie.

Informacja o uprowadzeniu ruchu znalazła się w dorocznym raporcie o stosunkach amerykańsko-chińskich. Przeczytaj fragment "External Implications of China's Internet-Related Activities" (PDF).

CNN.com