Dżihadyści z Państwa Islamskiego, którzy porwali i zamordowali amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foleya, chcieli dostać za uwolnienie go 100 milionów euro okupu – piszą amerykańskie media. Według „New York Timesa”, władze USA nie zgodziły się na przekazanie pieniędzy.

O żądaniach dotyczących okupu za Foleya mówił m.in. były pracodawca dziennikarza - Philip Balboni z portalu GlobalPost. W rozmowie z "Wall Street Journal" przyznał, że dżihadyści chcieli, by przedstawiciele władz i rodziny dziennikarza przekazali im 100 milionów euro. Odmówił wyjaśnienia, jaka była odpowiedź na tę propozycję. Podkreślił tylko, że wszelka komunikacja z radykałami była prowadzona w porozumieniu z przedstawicielami władz.

Agencja Associated Press pisze, że dżihadyści wysłali swoje żądania do rodziny Foleya jesienią ubiegłego roku pocztą elektroniczną.

Próbowali odbić porwanych dziennikarzy

Pentagon ujawnił, że władze USA wysłały kilka tygodni temu siły specjalne do Syrii, by podjąć próbę uwolnienia amerykańskich zakładników, przetrzymywanych przez bojowników Państwa Islamskiego. Był wśród nich m.in. James Foley.

Akcję zorganizowano, gdy wywiad Stanów Zjednoczonych zidentyfikował miejsca, w których ukrywano porwanych. Gdy siły specjalne tam przybyły, nie znalazły uprowadzonych, lecz wdały się w walkę z siłami Państwa Islamskiego.

Dwaj francuscy dziennikarze, którzy byli zakładnikami w Syrii, ujawnili, że przez osiem miesięcy byli przetrzymani razem z zamordowanym Jamesem Foleyem. Powiedzieli, że ten amerykański reporter był najbardziej maltretowany spośród wszystkich zakładników.

"Żaden tchórz nie odbierze nam jego dziedzictwa"

James Foley jeździł do najmroczniejszych miejsc, by zapalać światło prawdy. Nic nie mogło go powstrzymać od dzielenia się ze światem tym, co naprawdę działo się na liniach frontu w Iraku, Afganistanie czy podczas walk z dyktaturą w Libii. To samo chciał robić w Syrii. Był śmiały i mężny - napisał w specjalnym oświadczeniu wydanym po zamordowaniu amerykańskiego dziennikarza Sekretarz Stanu USA John Kerry. Żaden zamaskowany tchórz nie może odebrać nam dziedzictwa tego odważnego Amerykanina, który swoim życiem pokazywał, co znaczy być dziennikarzem - podkreślił. Na świecie jest zło i kolejny raz musimy stanąć z nim twarzą w twarz. Jest odrażające, dzikie, niewytłumaczalne, nihilistyczne i bezwartościowe. Ma ono twarz Państwa Islamskiego - stwierdził.

James Foley był niezależnym reporterem pracującym m.in. dla portalu internetowego GlobalPost i agencji AFP. Zaginął w listopadzie 2012 roku. Wówczas miał zostać zatrzymany przez uzbrojonych ludzi w prowincji Idlib na północy Syrii.