Rok więzienia - taki wyrok usłyszała menedżerka banku w Manchesterze, w amerykańskim stanie Michigan, która twierdzi, że sprzeniewierzyła 340 tys. dolarów, aby rozdać je potrzebującym. Na wyprowadzaniu pieniędzy przyłapano ją w ubiegłym roku.

53-letnia Patricia Keezer tłumaczyła, że niewielkie sumy, rzędu 2 tys. dol., podbierała z banku regularnie od 2000 r. Przekazywała je ludziom, którzy nie mieli za co naprawić auta czy też spłacić raty kredytu. Zwykłam przeżywać cudze problemy, jakby były moimi własnymi - powiedziała.

Prokuratura uznała jednak relację pani Keezer za niespójną i domagała się dla niej kary dwóch lat pozbawienia wolności. Jej obrońca Raymond Cassar zdołał przekonać sąd do łagodniejszego wyroku. Jak argumentował, nie znaleziono dowodów, że Keezer dzięki defraudacji osobiście się wzbogaciła.

Jest pani jak współczesny Robin Hood. Ale czasy Robin Hooda dawno już minęły - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Marianne Battani.