Pięć godzin trwała pierwsza tura rozmów sondażowych o wspólnym rządzie CDU/CSU, FDP i Zielonych. Uczestnicy podkreślali wolę porozumienia i konstruktywną atmosferę spotkania, jednak poważne różnice programowe nadal dzielą chadeków, liberałów oraz ekologów.

Pięć godzin trwała pierwsza tura rozmów sondażowych o wspólnym rządzie CDU/CSU, FDP i Zielonych. Uczestnicy podkreślali wolę porozumienia i konstruktywną atmosferę spotkania, jednak poważne różnice programowe nadal dzielą  chadeków, liberałów oraz ekologów.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel rozmawia z ministrem transportu Alexandrem Dobrindtem. /Felipe Trueba /PAP/EPA

Z relacji uczestników wynika, że spotkanie w piątek rozpoczęło się od krótkich wystąpień kanclerz Angeli Merkel (CDU), szefa bawarskiej CSU Horsta Seehofera oraz przewodniczących FDP i Zielonych - Christiana Lindnera i Cema Oezdemira.

Następnie omawiano po kolei 12 bloków tematycznych, przy czym każda z partii miała okazję do przedstawienia własnego stanowiska.

Jak ustalili wcześniej sekretarze generalni czterech partii, najpierw omawiano finanse państwa, budżet i podatki, a w dalszej kolejności między innymi problematykę europejską, ochronę środowiska, oświatę i migracje.

Sekretarz generalny CDU Peter Tauber powiedział po zakończeniu rozmów, że w wielu kwestiach, w tym sprawach dotyczących bezpieczeństwa wewnętrznego, utrzymują się różnice zdań, podczas gdy w innych, na przykład ws. pomocy dla krajów rozwijających się, widać zbieżność stanowisk.

Pierwsza tura rozmów nie przyniosła "godnych odnotowania postępów"

Zdaniem przywódcy Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Lindnera pierwsza tura rozmów nie przyniosła "godnych odnotowania postępów". Sekretarz generalny Zielonych Michael Kellner zauważył z kolei, że podczas obrad można było obserwować "zarówno przebłyski intelektu, jak i ciemne chmury". Obeszło się jednak bez piorunów - podsumował optymistycznie polityk partii ekologów.

Piątkowe spotkanie było pierwszym spotkaniem w gronie wszystkich potencjalnych koalicjantów. Kanclerz Angela Merkel przybyła na spotkanie w Berlinie prosto z Brukseli, gdzie w południe zakończył się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej.

Rząd chadeków z liberałami i Zielonymi byłby pierwszym takim sojuszem na skalę całego kraju w historii Niemiec. Na szczeblu landów taka koalicja, zwana od barw partyjnych czarno-żółto-zielonych "jamajską", rządzi od czerwca Szlezwikiem-Holsztynem. 83 proc. uczestników sondażu dla telewizji ARD wyraziło nadzieję, że partie "dogadają się" w sprawie rządu.

Kierowany przez Merkel blok partii chadeckich CDU/CSU wygrał blisko miesiąc temu wybory parlamentarne. Chrześcijańscy demokraci uzyskali jednak wynik najgorszy w powojennej historii tej partii - 32,9 proc. Ponieważ ich dotychczasowy koalicjant SPD postanowił przejść do opozycji, "jamajska" koalicja jest jedynym sposobem na uniknięcie przedterminowych wyborów.

Migracja kontrowersyjnym tematem

Jednym z kontrowersyjnych tematów jest migracja. CSU chce ograniczyć liczbę migrantów przyjmowanych przez Niemcy z powodów humanitarnych do 200 tys. rocznie. Zieloni są temu przeciwni i domagają się odblokowania programu łączenia rodzin dla uchodźców. Popierają również plany reformy Unii Europejskiej lansowane przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. FDP jest natomiast nastawiona sceptycznie do pomysłów wspólnego budżetu strefy euro czy utworzenia stanowiska europejskiego ministra finansów. Uczestnicy rozmów różnią się też w podejściu do klimatu i ochrony środowiska, rolnictwa i transportu.

Następne spotkanie liderów czterech partii ma odbyć się w najbliższy wtorek, po pierwszym posiedzeniu nowego Bundestagu.

Ze względu na znaczne różnice programowe uczestniczący rozmów spodziewają się długich i trudnych negocjacji. Nie wykluczają, że nowy rząd może powstać dopiero na początku przyszłego roku.


(ł)