​Premier Wielkiej Brytanii David Cameron poprosił królową Elżbietę II o rozwiązanie parlamentu. To symboliczny gest, który oznacza na Wyspach rozpoczęcie przedwyborczej kampanii. Wybory powszechne zostaną rozpisane na Wyspach 7 maja.

Podczas krótkiej audiencji w Pałacu Buckingham królowa podpisała dokumenty, które kończą kadencję obecnego parlamentu. W tej samej chwili zasiadający w Izbie Gmin posłowie przestają być deputowanymi i stają się automatycznie kandydatami w nadchodzących wyborach. Wyjątkiem są tylko osoby, które postanowiły zakończyć polityczną karierę.

Decyzja Królowej o rozwiązaniu parlamentu jest jedynie politycznym spektaklem. Nie ma konstytucyjnego znaczenia, choć według niektórych komentatorów moc sprawcza monarchini mogłaby zostać użyta w celu zakończenia rządów, które rozpoczęły się demokratycznie, ale ewoluowały w kierunku dyktatury. Taki scenariusz na brytyjskiej scenie politycznie jest jednak trudny do wyobrażenia.

Wraz z rozwiązaniem parlamentu brytyjskie partie polityczne ruszają do ostrej, przedwyborczej walki. Nadrzędnymi tematami spotkań z wyborcami będą imigracja, reforma sytemu świadczeń socjalnych, podatki i przyszłość służby zdrowia. W przedwyborczych sondażach szanse dwóch głównych ugrupowań politycznych: prawicowych Konserwatystów i lewicowej Partii Pracy są wyrównane.

(md)