W najbliższych miesiącach cały Parlament Europejski wypowie się w sprawie gazu łupkowego - ustaliła brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Najpierw powstanie raport w komisji ds. środowiska europarlamentu, następnie dokument trafi na sesję plenarną. Raport nie będzie miał znaczenia legislacyjnego, ale będzie wpływał na stanowisko całej Unii poprzez wskazywanie na problemy środowiskowe w unijnym ustawodawstwie.

Polska powinna już zacząć tworzyć koalicję krajów i partii politycznych, które zajmą przychylne stanowisko wobec gazu z łupków. Możemy na pewno liczyć na przychylność Wielkiej Brytanii i konserwatystów w europarlamencie. Trzeba będzie przekonywać Francję, która wprawdzie zakazała u siebie wydobywania gazu łupkowego, ale będzie chciała mieć Polskę po swojej stronie, gdy pojawi się podobny problem z energią jądrową. W Berlinie mogą niestety wziąć górę niemiecko-rosyjskie interesy związane z Gazociągiem Północnym. W dodatku w Niemczech Zieloni mają sporą siłę.

W tej batalii przeciwnikom gazu łupkowego nie chodzi już o zakazanie wprost wydobywania surowca, ale o to, by stał się on nieopłacalny. A osiągnąć to może właśnie europarlament czy Komisja Europejska poprzez regulacje środowiskowe np. dotyczące chemikaliów czy ochrony gleby, które spowodują, że wydobycie gazu przestanie być konkurencyjne wobec dotychczasowych dostaw.

Według szacunków amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA), Polska może mieć 5,3 bln m sześc. gazu łupkowego, najwięcej ze wszystkich państw europejskich, w których przeprowadzono badania. Taka ilość może zaspokoić zapotrzebowanie Polski na gaz przez najbliższe 300 lat.