Prokurator generalny Rumunii Augustin Lazar poinformował w poniedziałek, że zakończono śledztwo w sprawie krwawych wydarzeń towarzyszących obaleniu 30 lat temu dyktatury Nicolae Ceausescu, a akty oskarżenia wobec domniemanych głównych sprawców są gotowe.

Prokurator generalny Rumunii Augustin Lazar poinformował w poniedziałek, że zakończono śledztwo w sprawie krwawych wydarzeń towarzyszących obaleniu 30 lat temu dyktatury Nicolae Ceausescu, a akty oskarżenia wobec domniemanych głównych sprawców są gotowe.
W imieniu wszystkich śledczych prokurator generalny Lazar przeprosił w poniedziałek rumuńską opinię publiczną za to, że śledztwo zakończono "dopiero po niemal 30 latach" /ROBERT GHEMENT /PAP/EPA

89-letni dzisiaj Ion Iliescu, pierwszy prezydent Rumunii po antykomunistycznym przewrocie, ma odpowiadać za zbrodnie przeciwko ludzkości. Obok niego na ławie oskarżonych mają zasiąść były wicepremier Gelu Viocan Voiculescu i dowodzący w czasie przewrotu rumuńskim lotnictwem wojskowym Iosif Rus. Daty pierwszej rozprawy sądowej na razie nie podano.

Prowadząca dochodzenie przeciwko Iliescu prokuratura wojskowa uznała, że po upadku Ceausescu w grudniu 1989 roku świadomie godził się na śmierć setek ludzi, by wzmocnić swą władzę.

W wywołanym najprawdopodobniej celowo chaosie pierwszych dni po zmianie władzy zginęło w Rumunii w starciach ulicznych ponad 800 ludzi. Zdaniem prokuratury wojskowej ta tak zwana wówczas "rewolucja" była de facto zamachem stanu. By szybko skonsolidować swą władzę, "nowi przywódcy polityczni i wojskowi za pośrednictwem oficjalnych kanałów dezinformowali i manipulowali", by "wywołać wrażenie wojny domowej", czego skutkiem były "śmierć, ranienie lub uwięzienie" bardzo wielu ludzi.

Śledztwo trwało niemal 30 lat

W imieniu wszystkich śledczych prokurator generalny Lazar przeprosił w poniedziałek rumuńską opinię publiczną za to, że śledztwo zakończono "dopiero po niemal 30 latach". On sam musiał je wznowić w 2016 roku po dokonanym wiele lat wcześnie umorzeniu, do czego zmusiło go uznanie roszczeń poszkodowanych Rumunów przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zebrane w trakcie dochodzenia akta liczą ponad 3 tys. tomów.

Iliescu, przez wiele lat członek najwyższych władz partyjnych, znalazł się na bocznym torze wskutek personalnego konfliktu z Ceausescu, zyskując w ten sposób opinię opozycjonisty. Wkrótce po przewrocie tymczasowy parlament zatwierdził go na stanowisku prezydenta Rumunii. Uznawany wtedy przez rumuńskie społeczeństwo za męża opatrznościowego zdobył w powszechnych wyborach prezydenckich w maju 1990 roku 85 proc. głosów.

Krajowi i zagraniczni krytycy Iliescu twierdzą, że efektem jego rozciągającej się na lata 1989-1996 i 2000-2004 prezydentury było zahamowanie niezbędnych reform oraz utrzymanie politycznych wpływów dawnej komunistycznej elity.