Obecne stosunki z Polską są największą porażką litewskiej polityki zagranicznej - ocenił były premier Litwy, poseł partii socjaldemokratycznej Gediminas Kirkilas w wywiadzie dla wydania dziennika "Lietuvos Żinios". "Pewne problemy z pisownią nazwisk, ze zwrotem ziemi zawsze były. Ale o dobrej współpracy obu krajów przez cały czas decydowały dobre stosunki prezydentów Polski i Litwy" - stwierdził.

Prezydent Algirdas Brazauskas, następnie Valdas Adamkus z przywódcami Polski rozmawiali prawie każdego tygodnia. To było ważne i przynosiło wymierne korzyści - powiedział Kirkilas.

Jak zauważył, jeszcze przed rokiem polscy koledzy sygnalizowali, że trzeba coś robić, bo stosunki się zaogniają. Nie sądzę jednak, by coś było robione.

W obliczu tak skomplikowanej sytuacji przyjęliśmy jeszcze ustawę o oświacie - zaznaczył były litewski premier. Po co to było potrzebne? By ostatecznie zepsuć stosunki z Polską? Przecież strategiczne partnerstwo Polski i Litwy jest naszą siłą - podkreślił Kirkilas.

Jego zdaniem, obecnie naprawienie stosunków polsko-litewskich jest rolą intelektualistów, a nie polityków. Powinniśmy rozpocząć od tego, od czego rozpoczynaliśmy w 1990 roku. Pamiętam, że wówczas wielu naszych i polskich intelektualistów opowiadało się za dobrymi stosunkami dwustronnymi. Również teraz to nie-politycy powinni rozmawiać - zaznaczył Kirkilas. Przypomniał, że w Polsce zbliżają się wybory parlamentarne i może być rozgrywana karta stosunków z Litwą.

W ocenie Kirkilasa, konieczne są nieformalne spotkania intelektualistów, ekspertów, dziennikarzy. Odpowiednimi osobami do rozstrzygania problemów byliby też byli prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Valdas Adamkus. Jednakże, zdaniem rozmówcy "Lietuvos Żinios", główną rolę mają tu odegrać prezydenci Dalia Grybauskaite i Bronisław Komorowski.