Na trzy lata więzienia został skazany były prawnik prezydenta Donalda Trumpa – Michael Cohen. Taki wyrok zapadł właśnie w Nowym Jorku.

Sędzia William Pauley skazał Cohena na 36 miesięcy za zapłacenie kobietom za milczenie i na dwa miesiące za fałszywe zeznania przed Kongresem w sprawie projektu prezydenta USA dotyczącego budowy nieruchomości w Rosji. Wyroki zostały zsumowane. 6 marca Cohen ma się stawić na policji.

Okres kary wyznaczony przez sędziego był krótszy niż federalne wytyczne, które sugerowały 4-5 lat więzienia.

Federalni prokuratorzy oskarżyli Cohena, też o to, że tuż przed wyborami w listopadzie 2016 r., zapłacili 130 000 000 dolarów aktorce porno Stormy Daniels i pomógł w zorganizowaniu wypłaty 150 000 dolarów dla byłej modelki Playboya Karen McDougal. Za pieniądze kobiety miały milczeć na temat swoich przeszłych relacji z Trumpiem, który jest żonaty. Cohen przyznał się do oskarżenia.

Trump zaprzeczył,że miał romanse z kobietami. Cohen zeznał prokuratorom, że to prezydent USA zlecił zapłacenie kobietom, co sugeruje, że prezydent USA też złamał prawo.

Jak podaje Reuters, amerykańskie prawo finansowania kampanii wskazuje, że każda wpłata ze środków na kampanię, musi być zarejestrowana i ujawniona, a indywidualna darowizna nie może przekroczyć 2 700 dolarów.

Prawnik Donalda Trumpa Rudy Guiliani stwierdził, że nie można uznać, że zapłacenie kobietom naruszyło prawo dotyczące finansowania kampanii, ponieważ dokonano ich, by chronić reputację Donalda Trumpa i byłyby dokonane nawet wtedy, gdyby nie kandydował na prezydenta USA.

Moja słabość i ślepa lojalność wobec tego człowieka poprowadziły mnie do wybrania ścieżki ciemności zamiast światła - tłumaczył w poetycki sposób swoje czyny Cohen.

Miałem poczucie, że muszę ukryć swoje grzechy - dodał.

Rosyjskie interesy Trumpa

Osobny zarzut wobec Cohena dotyczący okłamania Kongresu został wniesiony przez specjalnego agenta Roberta Muellera, który prowadzi śledztwo mające wyjaśnić jaką rolę odegrała Rosja w wyborach na prezydenta USA w 2016 roku.

Były prawnik amerykańskiego prezydenta oświadczył w zeszłym roku, że starania o realizację projektu budowy nieruchomości w Moskwie zakończyły się przed prawyborami prezydenckimi w Partii Republikańskiej. W listopadzie Cohen przyznał jednak, że prace w tej sprawie nie zakończyły się w styczniu 2016 roku, jak zeznał pisemnie przed Kongresem, ale trwały do czerwca 2016 roku, czyli już w trakcie kampanii prezydenckiej.

Cohen przyznał również, że w oświadczeniu dla Kongresu stwierdził, iż miał "ograniczony kontakt z Trumpem w sprawie projektu", podczas gdy w rzeczywistości kontakt ten był "obszerniejszy". Powiedział również, że skłamał wyjaśniając Kongresowi, iż nigdy nie zamierzał odbyć podróży do Rosji, podczas gdy faktycznie planował wizytę w Moskwie, do której jednak nigdy nie doszło.

Cohen miał dać śledczym do zrozumienia, że będzie z nimi nadal współpracować; nie jest jasne, czy wpłynęło to na jego wyrok.

Latem pojawiły się pogłoski, że Cohen gotów jest zeznać, iż obecny prezydent wiedział z wyprzedzeniem o spotkaniu swojego syna Donalda Trumpa juniora oraz doradcy i zięcia Trumpa Jareda Kushnera z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką w Trump Tower, które odbyło się w czerwcu, przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku. Weselnicka miała oferować im przekazanie kompromitujących informacji o kandydatce Demokratów w wyborach prezydenckich Hillary Clinton.

Trump wyparł się jakichkolwiek zmów z Rosją i oskarżył zespół Muellera o wywieranie na jego byłych współpracowników presji, by kłamali przeciwko prezydentowi.

Rosja nie przyznaje się do ingerencji w amerykańskie wybory.