Alexandre Benalla, były bliski współpracownik prezydenta Emmanuela Macrona, został osadzony w tymczasowym areszcie w związku z prowadzonym dochodzeniem ws. stosowania przemocy podczas pierwszomajowej manifestacji w Paryżu w 2018 - podały źródła sądowe.

Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu 27-letniego Alexandra Benalli, zatrudnionego do lipca ubiegłego roku w administracji prezydenckiej, w związku z niedotrzymywaniem przez niego warunków nadzoru prokuratorskiego. Wniosek o tymczasowe zatrzymanie złożyli kuratorzy Benalli.

Podczas rozprawy sąd w Paryżu podjął również decyzję o osadzeniu w areszcie innego współpracownika prezydenta Macrona - i prywatnie przyjaciela Benalli - Vincenta Crase. Był on zatrudniony w aparacie ugrupowania La Republique en marche - partii Emmanuela Macrona, która aktualnie sprawuje władzę we Francji.

Bezpośrednim powodem decyzji o areszcie tymczasowym było to, że 31 stycznia portal informacyjny Mediapart zamieścił na swych stronach potajemne nagranie kilku rozmów telefonicznych, które obaj mężczyźni przeprowadzili 26 lipca ub. roku. Benalla i Crase byli wówczas objęci prokuratorskim zakazem jakichkolwiek kontaktów dwustronnych - przypomina agencja AFP. Cztery dni wcześniej postawiono im zarzuty stosowania przemocy podczas manifestacji w Paryżu.

Przeciwko decyzji o osadzeniu w areszcie Benalli zaprotestowała jego adwokat, Jacqueline Laffont. Został aresztowany dzisiaj w związku z rzekomymi knowaniami, jakich miał się rzekomo dopuścić siedem miesięcy temu. To po prostu śmieszne! - skomentowała decyzję sądu w rozmowie z dziennikarzami.

Obrona opiera swą linię na podważaniu nielegalnego charakteru nagrań rozmowy telefonicznej Benalla-Crase. Pochodzenie zapisu tych rozmów nie jest znane - wskazuje w komentarzu AFP.

Agencja przypomina też, że od kilku miesięcy afery związane z osobą Alexandra Benalli koncentrują na sobie uwagę mediów we Francji i poważnie nadwerężają wizerunek prezydenta Macrona.

Dziś specjalna komisja prawna Senatu Republiki Francuskiej ma przedstawić swe wnioski w sprawie nieprawidłowego funkcjonowania agencji i służb państwowych, których analizę podjęto po upublicznieniu nagrań z pierwszomajowej manifestacji w 2018 r.

W lipcu ubiegłego roku "Le Monde" opublikował wideo z demonstracji w dniu 1 maja, na którym widać było, jak mężczyzna w hełmie policyjnym wyciąga z tłumu i szarpie młodą kobietę, a następnie bije leżącego mężczyznę. Sprawcę zidentyfikowano jako Benallę, który był wówczas odpowiedzialny m.in. za ochronę prezydenta.

W związku ze sprawą wszczęto wówczas śledztwo dotyczące "użycia przemocy przez osobę pełniącą służbę publiczną", "nadużycia stanowiska" i "bezprawnego użycia symboli zarezerwowanych dla władz publicznych".

Wobec Benalli prowadzone jest również śledztwo ws. domniemanego bezprawnego posługiwania się licznymi paszportami dyplomatycznymi.

28 grudnia komisja prawna Senatu ogłosiła, że zwróciła się do Pałacu Elizejskiego i rządu o wyjaśnienia, dlaczego były współpracownik prezydenta Emmanuela Macrona Alexandre Benalla mógł użyć paszportów dyplomatycznych po jego zwolnieniu.

We francuskich mediach pojawiły się informacje, że Benalla - już po zwolnieniu w lipcu 2018 r. z Pałacu Elizejskiego w następstwie skandalu wokół jego osoby - używał paszportów dyplomatycznych w Afryce.

Afera wokół Benalii doprowadziła do złożenia przez opozycję dwóch wniosków o wotum nieufności wobec rządu Macrona. Gabinet jednak przetrwał głosowania dzięki większości, jaką ma w parlamencie prezydencka partia "La Republique en marche".