3, 2, 1, 0… 007. Miłośnicy Jamesa Bonda już odliczają godziny. Wieczorem w Londynie odbędzie się światowa premiera obrazu „Quantum of Solace” – już 22 filmu ze słynnym agentem. Do polskich kin obraz trafi 7 listopada.

Zanim zobaczymy, jakimi nowymi cudami techniki posługuje się Bond, poszukajmy razem z naszą korespondentką „bondowskich gadżetów”. Katarzyna Szymańska-Borginon wybrała się w tym celu do jednego z supermarketów w Brukseli. Budzik, który filmuje; przedłużacz, który podsłuchuje; długopis nagrywający rozmowy; komórka, która widzi i słyszy. Wystarczy mieć wypchany portfel, by zamienić się w Jamesa Bonda - mówi.

Dziennikarka RMF FM zainteresowała się m.in. mikroskopijną kamerą, którą można zainstalować na płaszczu w dziurce od guzika oraz niezwykle czułym magnetofonem. Ponieważ Katarzyna Szymańska-Borignon jest dziennikarką, a nie Bondem, zostawiła te wszystkie cacka i postanowiła nadal zdobywać informacje w sposób tradycyjny. Posłuchaj:

A jakich gadżetów nie odmówią sobie mężczyźni, którzy nie mogą się pochwalić licencją na zabijanie? Sprawdzał to Piotr Świątkowski:

Prawdziwy agent nie zamawia niewstrząsniętego Martini z wódką

Współczesny James Bond – czyli agent Jej Królewskiej Mości - nie wyjeżdża poza Londyn bez zgody przełożonego i rozlicza się każdego litra benzyny spalonego nie w Austin Martinie, ale w przydziałowym Fordzie. Agenci brytyjskiego wywiadu spędzają także mniej czasu na fizycznej walce z przestępcami a więcej surfując w cyberprzestrzeni. To jednak nie nowość. Literacki wizerunek Bonda zawsze odbiegał od rzeczywistości. Np. facet w garniturze zamawiający Martini z wódką zastrzegając, by je mieszać a nie wstrząsać wystawiłby się w londyńskich pubach na pośmiewisko i nie miałby raczej szans u kobiet.

Zdobycie biletu na premierowy pokaz „Quantum of Solace” graniczyło z cudem. Ci, którym się nie udało, będą czekać przy londyńskim Odeonie, by choć przez chwilę popatrzeć na twórców filmu o zmaganiach superagenta. A specjalnymi gośćmi projekcji będą książęta William i Harry.

Ale Katarzyna Sobiechowska-Szuchta z redakcji kulturalnej RMF FM miała już okazję zobaczyć film. I potwierdza, że zagorzali fani serii mogą być zaniepokojeni brakiem stałych bondowskich elementów. W filmie nie pada charakterystyczne My name is Bond, James Bond. Agent nie pije też martini, co więcej, nawet nie wie, co pije, i dopiero barman mu to wyjaśnia. Tylko raz zobaczymy również Austina Martina i... scenę miłosną. Na pocieszenie pozostają natomiast perfekcyjne efekty specjalne. Każda scena pościgu filmowana jest z bardzo wielu kamer, a jest co filmować.

Akcja filmu rozpoczyna się w tym samym miejscu, w którym zakończyło się "Casino Royale", i dość mocno do niego nawiązuje. Daniel Craig potwierdził, że jest świetnym aktorem. Nie mizdrzy się, nie robi min, jego Bond po trupach tropi ludzi, którzy zmusili ukochaną Vesper do zdrady. Camille, którą gra Olga Kurylenko, nie ulega mu - ona mu patneruje. Ale najważniejszą kobietą w życiu Bonda wydaje się być matkująca mu M, którą gra Judie Dench.