To była symboliczna wizyta. Prezydent George W. Bush przez tubę, na gruzach World Trade Center dziękował ekipom ratowniczym przeszukującym ruiny. Słowa podziękowania wzbudziły wśród ratowników entuzjazm. Bush po raz kolejny zapewnił, że atak spotka się z należytym odwetem, a winni zostaną ukarani.

Prezydent przyjechał, by wesprzeć miasto, podnieść na duchu. Spotkał się z mieszkańcami Nowego Jorku i służbami ratowniczymi poszukującymi ludzi wśród gruzów zwalonego World Trade Center. W związku z tą wizytą obowiązywały nadzwyczajne, ekstremalne środki bezpieczeństwa. Transmisja z wizyty prezydenta w miejscu tragedii była również wyjątkowa. Jej fragmenty były odtwarzane z taśmy, część pokazywana była na żywo. Na miejscu bowiem panują bardzo trudne warunki, także dla transmisji telewizyjnej. Wreszcie krótkie przemówienie prezydenta do ratowników, tych którzy w pocie czoła z narażeniem być może nawet własnego życia próbują odzyskać z tych ruin przynajmniej choć jedno istnienie.

Dla nowojorczyków ta wizyta jest szalenie ważna. Oznacza, że prezydent Bush przyjechał wesprzeć ich moralnie. Zniknięcie dwóch symboli Nowego Jorku, czyli dwóch wież World Trade Center na Manhattanie nadwerężył wiarę nowojorczyków w siebie, w Amerykę. Dlatego tak ważny jest dla nich fakt, że prezydent przyjechał na miejsce tragedii i spotkał się z tymi, którzy zostali i wciąż przeszukują gruzy poszukując kogoś żywego. Tłumy ludzi ustawiły się przy trasie przejazdu prezydenta. Każdy przejazd samochodu witany był brawami.

Prasa europejska obszernie komentuje zachowanie prezydenta Busha i jego administracji w obliczu ataku na Stany Zjednoczone. Prestiżowy niemiecki dziennik „Franfkurter Allgemeine Zeitung” w dzisiejszym wydaniu podkreśla, że zachowanie prezydenta Ameryki zadaje kłam twierdzeniom, iż zamierzał on prowadzić politykę zagraniczną w KOWBOJSKIM STYLU. Administracja amerykańska - pisze Frankfurter Allgemeine - bardzo spokojnie i rozsądnie przygotowuje się do odwetu i nie wzywa do spontanicznej zemsty.

08:25